Dzisiaj:
Środa, 24 kwietnia 2024 roku
Aleksandra, Aleksego, Grzegorza, Horacego

Historia: Posterunkowy Michał Ptaszkowski

9 lutego 2017 | komentarze 3

Posterunkowy Michał Ptaszkowski policjant, który wypełnił obowiązek wobec Ojczyzny.

Od czasów II wojny światowej minęło już ponad 70 lat, ciągle jednak są odkrywane nowe fakty, zdarzenia związane z jej historią. Kojarzy się ona przede wszystkim ze śmiercią wielu milionów ludzi, jako jedna z największych tragedii ludzkości, która nigdy już nie powinna się powtórzyć. U ludzi, którzy ją przeżyli mimo upływu tylu lat ciągle wywołuje ogromne emocje.

 

Mało jest bowiem osób, dla których nie wiązałaby się ze wspomnieniem śmierci bliskich, czy cierpień, strachu i głodu, przez które musieli przejść. Jednak powinniśmy do niej wracać i odkrywać historie tych ludzi, choć tak często tragiczne. Okazuje się, że każda gmina, miejscowość ma swoich bohaterów, którzy ginęli za naszą Ojczyznę, a dziś są zapomniani lub nieznani. Zdobywanie informacji o tych osobach, bohaterach jest dziś bardzo trudne. Wiele dokumentów z tamtych czasów zostało bezpowrotnie zniszczonych i pozostają oni jedynie w pamięci nielicznych już osób, które były naocznymi świadkami tych czasów. Tym bardziej powinniśmy utrwalać historie tych osób i pamięć o nich dla potomnych.

Jedną z takich nieznanych dla lokalnej dąbrowskiej społeczności historii jest zamordowanie w 1940 roku w Twerze przez sowieckie NKWD czterech policjantów z posterunku Policji Państwowej w Radgoszczy, powiat dąbrowski, wcześniej osadzonych w obozie jenieckim w Ostaszkowie. Jednym z nich był posterunkowy Michał Ptaszkowski – policjant posterunku Policji Państwowej w Radgoszczy w latach 1935-1939. Ostatnio, badając historie przedwojennych policjantów służących w powiecie dąbrowskim miałem zaszczyt poznać panią Marię Parcer – córkę policjanta Michała Ptaszkowskiego, obecnie mieszkającą w Oświęcimiu. Okazuje się, że historia jej ojca, choć tragiczna jest jednocześnie bardzo interesująca. Stąd też przedstawię bliżej jego sylwetkę.

Michał Ptaszkowski urodził się 6 stycznia 1901 roku w Ptaszkowej koło Nowego Sącza jako syn Jana i Marii z domu Michalik. Był uczestnikiem wojny polsko – bolszewickiej w 1920 roku w szeregach I Pułku Strzelców Podhalańskich. Do Policji Państwowej został przyjęty 2 kwietnia 1924 roku w charakterze prowizorycznego posterunkowego i przydzielony do pracy na posterunku kolejowym w Oświęcimiu. Tam służył do 1.01.1934 roku, kiedy przeniósł się na własną prośbę do służby na posterunku w Babicach w tym samym powiecie bialskim. W 1928 roku zawarł ślub z Karoliną Matlak, po czym na własną prośbę z dniem 2.11.1935 roku przeniesiony został do służby w powiecie dąbrowskim na posterunek Policji Państwowej w Radgoszczy. W Radgoszczy służył do wybuchu II wojny światowej, kiedy wraz z innymi policjantami powiatu dąbrowskiego wziął udział w walkach kampanii wrześniowej 1939 roku. Pozostawił wtedy ciężarną żonę wraz z czwórką małych dzieci. Oddział dąbrowskiej Policji w sile 42 policjantów w dniu 8 września 1939 roku oddał się do dyspozycji gen. Józefa Kustronia, dowodzącego 21 Dywizją Piechoty Górskiej . Wraz z tą dywizją wziął udział w walkach z Niemcami w rejonie Kolbuszowej, a następnie w rejonie Biłgoraja i Tomaszowa Lubelskiego, gdzie dywizja ta została otoczona przez Niemców i po krwawych walkach rozbita. Zginął wtedy gen. Józef Kustroń oraz Komendant Powiatowy Policji w Dąbrowie Tarnowskiej podkomisarz Waczkow. Część żołnierzy i policjantów nie poddała się Niemcom, lecz rozproszona w kompleksach leśnych zdołała się wyrwać z okrążenia i dalej pomaszerowała na wschód. Tak samo udało się post. Michałowi Ptaszkowskiemu, który wraz z kolegami z posterunku w Radgoszczy wymknął się z okrążenia. Niestety do domu już nigdy nie wrócił. Nie wiadomo, w jakich okolicznościach dostał się do niewoli sowieckiej, faktem jest, że wraz z innymi policjantami przebywał w obozie jenieckim w Ostaszkowie, po czym został wywieziony i zamordowany przez NKWD w Kalininie (obecnie Twer) w kwietniu 1940 roku ( lista wywózkowa nr 33/3 z dnia 16.04.1940 roku, poz. 85 ), a następnie pochowany w Miednoje wraz z 6 tysiącami innych polskich policjantów zamordowanych wtedy przez NKWD, zbrodnię tą określa się zbiorczą nazwą „zbrodni katyńskiej”. Wymienieni zginęli tylko dlatego, że byli polskimi policjantami i służyli wiernie ojczyźnie. NKWD uznała ich za nie rokujący poprawy wrogi element, którego nie można wypuścić, gdyż na pewno rozpocznie działalność antyradziecką. Uznała, że mają zbyt mocno ugruntowany polski patriotyzm i wysokie, niezłamane, mimo przetrzymywania w upokarzających warunkach morale, stąd nie poddadzą się indoktrynacji sowieckiej. W efekcie podjęto decyzję o ich zamordowaniu. Michał Ptaszkowski pozostawił wtedy żonę Karolinę wraz z piątką małoletnich dzieci ( córka Eugenia, ur. w 1928 r., Maria, ur. 1930 r, Jan ur. 1933 r., Józefa ur. w 1938 r, i najmłodszy syn Karol, urodzony w grudniu 1939 roku, któremu nigdy nie było dane zobaczyć ojca ). Zamordowani w Twerze zostali także jego koledzy z posterunku w Radgoszczy tj. post. Bernard Bartsch, lat 31, post. Wilhelm Ludwik Jabłoński, lat 29 i post. Czesław Jabłonka, lat 28 ( wszyscy oni są umieszczeni w księdze cmentarnej Miednoje).

Pani Maria Parcer o swoim ojcu i rodzinie opowiada z wielkim wzruszeniem, o rodzicach wypowiada się „ mamusia”, „tatuś”. Jak wspomina, tatuś był bardzo wymagającym człowiekiem i w domu utrzymywał dyscyplinę. Gdy była z nim na zakupach w sklepie i stanęła w niedbałej pozycji, w domu otrzymała od ojca reprymendę, że jest córką policjanta i powinna stać prosto, bo takiej postawy wymaga się od policjantów. W domu nigdy nie wspominał o swojej pracy ani sprawach służbowych, stąd nie zna żadnych faktów z jego służby, ani też z udziału ojca w wojnie polsko- bolszewickiej. Praca i polityka nigdy nie były bowiem tematem poruszanym w domu. Natomiast bardzo lubił dzieciom czytać książki oraz pracować w ogrodzie, gdzie uprawiał pomidory i inne warzywa. W święta śpiewali razem kolędy.

Wspomina, że gdy we wrześniu 1939 roku padł rozkaz wymarszu dla oddziału dąbrowskiej Policji na wschód, ludzie proponowali jej tatusiowi, żeby nie szedł, że go ukryją, bo ma czworo małych dzieci i żonę w zaawansowanej ciąży, więc nie powinien ich samych zostawiać. Dla jej ojca nie było jednak wątpliwości, że rozkaz i obowiązek wobec Ojczyzny musi wypełnić, stając do walki w jej obronie. Pani Maria opowiada scenę pożegnania z ojcem, w której wszyscy płakali. Także jej tatuś, który pomimo tego, że na co dzień starał się być surowy, to jednak płakał opuszczając dom i rodzinę. Pamięta, jak jej mała półtoraroczna siostrzyczka Józia obejmowała ojca za nogi, na których miał wysokie buty i nie chciała go puścić. Ojciec wziął ją wtedy na ręce, przytulił do piersi, ucałował i uniósł wysoko. Pani Maria mówi, że może już przypuszczał, że nigdy nie wróci. Wtedy nie było jeszcze na świecie jej najmłodszego brata Karola, który urodził się w grudniu 1939 roku. Ojciec nie wiedział nawet, jaka jest płeć jego najmłodszego dziecka, który urodził się już podczas jego pobytu w obozie jenieckim w Ostaszkowie. Nigdy nie otrzymali żadnej kartki, ani wiadomości od ojca z Ostaszkowa, ciągle więc żyli nadzieją, że żyje. Przeglądali wtedy różne gazety w Radgoszczy z nazwiskami poległych i zamordowanych Polaków, ale nigdzie nie było nazwiska jej tatusia. Stąd nie tracili nadziei, że tatuś powróci.

W Radgoszczy mieszkali do 1944 roku. Gdy zbliżał się front, uciekli do Oświęcimia, gdzie mieszkała ich babcia. I tam pozostali do dziś. Mówi, że jej mamusię można nazwać męczennicą. Żyjąc w tak trudnych czasach, kiedy brakowało jedzenia i wszystkiego, potrafiła utrzymać gromadkę małych dzieci i przetrwać, będąc pozbawioną praktycznie wszelkich środków do życia.

Jak wspomina, po wojnie czasy nadal były bardzo ciężkie. Ciągle jeszcze mieli nadzieję, że tatuś powróci. Jednak już wtedy przypuszczali, że mógł zginąć w sowieckich obozach. Ponieważ w Polsce nie mogli uzyskać na ten temat żadnych informacji, wysłali listy do Czerwonego Krzyża. Stamtąd przyszła im krótka odpowiedź, że Michał Ptaszkowski figuruje na liście zaginionych w Ostaszkowie, więcej danych jednak nie było. Ta informacja nie pozostawiała im złudzeń, ale ciągle nie było oficjalnego potwierdzenia śmierci tatusia. Dopiero w 1991 roku, gdy Polska uzyskała z Moskwy listy zamordowanych, znaleźli na nich nazwisko ojca. Gdy został zamordowany strzałem w tył głowy miał zaledwie 39 lat.

Innym problemem, z jakim się zetknęli po wojnie była konieczność zatajania prawdy o swoim ojcu przy pisaniu życiorysów, zwłaszcza przy uzupełnianiu rubryki „zawód ojca”. Nie mogli się przyznać, że był on przedwojennym policjantem. Z jakimi wiązało się to szykanami, zwłaszcza w czasach stalinowskich, wiedzą tylko ci, co byli dziećmi tzw. granatowych policjantów. Mimo tych trudności wszyscy zdołali się dobrze wykształcić.

Losami Michała Ptaszkowskiego szczególnie zajmował się jego najmłodszy syn Karol, dr n. med., nauczyciel akademicki PWSZ w Oświęcimiu, któremu nigdy nie było dane zobaczyć ojca. Stąd ciągle pytał mamy, jaki tato był, co lubił, co mówił. On zajmował się wszelkimi sprawami związanymi z upamiętnieniem tragicznej śmierci swojego ojca. Także jako przewodniczący Koła Terenowego w Oświęcimiu Stowarzyszenia Rodzin Ofiar Katynia Polski Południowej w Krakowie. Swoje emocje , uczucia wyraził w wierszu „Elegia Ostaszkowska”:

„Nieszczęście. Wojna. Napastnik hitlerowski zmusza do wypełnienia obowiązku
wobec ojczyzny w inny sposób: z karabinem w ręku. Trzeba opuścić dom.
Taki rozkaz. I najboleśniejsze: zostawić brzemienną żonę i czwórkę dzieci.
Ja kula u nogi ciąży but. Ten but, który chwyciła maleńka córeczka.
Wrześniowa poniewierka. Bojowe potyczki. Zaplanowane i wymuszone odwroty.
Nieprzewidziany 17 września zmienia naszą sytuację. Nie z tą armią walczyliśmy.
Nie z tym wrogiem poszliśmy bić się na wojnę. Niewola. Dlaczego?
Niezmierzone obszary wschodu. Piesza tułaczka kończy się wreszcie tutaj.
Jakby na końcu świata. Jezioro. Wyspa. Zaniedbane zabudowania poklasztorne. Ostaszków. Tysiące naszych. Brud. Wszawica. Choroby. Ciężka praca.
Ostaszków. Wigilia. Po raz pierwszy w zimowej, obcej, lodowatej ziemi.
Z daleka od mojej chyba już szóstki. Ale w rodzinie.
Czyż rodziną nie są współniewolnicy trudnej nadziei. Wojsko wolnego ducha.
Żyję. Mrozy, jakich w Polsce nie ma. Mordercza praca bez sensu. Wychudliśmy.
Trudno poznać siebie i innych. Czy nadzieję przeżycia i powrotu niosą te
przesłuchania? I pogłoski o wyjeździe. Pogłoski o przetransportowaniu tam,
skąd pochodzimy. Czyż nasz pobyt tutaj nie jest Jakąś Pomyłką?
Gdzie nas wysyłają. Podobno w lepsze warunki. W nieznane. Setkami.
Ale dlaczego bez naszych czapek? Dzień w dzień kwietniowy.
Pierwszego… drugiego …szesnastego tysiąc dziewięćset czterdziestego.”

W 2000 roku syn Karol Ptaszkowski wraz z wnukiem Jarosławem w 60 rocznicę mordu katyńskiego odbyli pielgrzymkę na wschód, śladami kaźni swojego ojca i dziadka. Byli także na terenie cmentarza wojennego w Miednoje. Tam, wśród półkilometrowej alejki z nazwiskami zamordowanych policjantów odnaleźli tablicę z nazwiskiem swojego ojca i dziadka. Napis na niej jest krótki „ Post. Michał Ptaszkowski, ur. 6 I 1901 Ptaszkowa, Posterunek PP Radgoszcz, pow. dąbrowski, 1940”. Pan Karol zabiega, aby pamięć o zamordowanych w zbrodni katyńskiej ocalić od zapomnienia. Stąd z jego inicjatywy w 2000 roku w kościele p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Oświęcimiu wmurowano tablicę pamiątkową poświęconą pamięci 10 osób, ofiar zbrodni katyńskiej związanych z ziemią oświęcimską, wśród których jest też nazwisko jego ojca. Natomiast w 2009 roku na terenie Powiatowego Zespołu nr 4 Szkół Ekonomiczno – Gastronomicznych w Oświęcimiu został posadzony „Dąb Pamięci” dla uhonorowania pamięci jego ojca. Jego nazwisko jest też umieszczone na zbiorowej tablicy poświęconej pomordowanym w kościele św. Kazimierza w Nowym Sączu, bowiem Michał Ptaszkowski urodził się w ziemi sądeckiej. Za swoją aktywną działalność pan Karol Ptaszkowski w 2014 roku został uhonorowany Złotym Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. Odznaczenie to jest nadawane przez Radę Ochrony Miejsc Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie.

Pani Maria wspomina także, że w 1985 roku jej ojciec został pośmiertnie odznaczony przez Ministra Spraw Wojskowych na uchodźstwie „Krzyżem Kampanii Wrześniowej 1939”.

Dziś, kiedy żyjemy w wolnej Polsce, nie możemy zapomnieć o tym, że za tą wolność zapłaciliśmy bardzo wysoką cenę w postaci życia wielu tysięcy Polaków. Wolność ta nie zawsze nam była dana i o tym musimy pamiętać. Dlatego uważam, że podobną tablicę poświęconą pamięci posterunkowego Michała Ptaszkowskiego i jego kolegów z Posterunku Policji Państwowej w Radgoszczy, zamordowanych w Twerze w 1940 roku przez NKWD tylko za to, że okazali się wierni ojczyźnie, powinniśmy ufundować i umieścić w centrum Radgoszczy. Chcę dodać, że jeszcze do dziś stoi tam drewniany budynek mieszkalny ( będący prywatną własnością ), w którym przed II wojną światową mieścił się Posterunek Policji Państwowej. W tym budynku wyżej wymienieni policjanci pełnili służbę, a we wrześniu 1939 roku to z niego wyruszyli, stając do walki w obronie ojczyzny.

Opracował: insp. Andrzej Kupiec
Komendant Powiatowy Policji
w Dąbrowie Tarnowskiej

 


Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Internautów. Administrator portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin - zawiadom nas o tym (elstertv@gmail.com).

Komentarze

  1. 8 lutego 2017 o 08:00
    xyz :
    Moje gratulacje.To piękna karta naszej ojczyzny lokalnej.Warto czynić poszukiwania.Choć godziny spędzone w archiwach są żmudne,lecz nawet po wielu latach możemy odkryć nieznane fakty. Tylko ludzie z pasją tak mają .
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +13 (w sumie : 13)
  2. 9 lutego 2017 o 10:39
    wątpiący :
    Słowa podziękowania dla Pana Andrzeja Kupca za ciekawy ,mądry artykuł o policjantach z Radgoszczy.Widać żyłę historyka, czekamy na dalsze prace naszego krajana o ludziach i zdarzeniach które powoli nikną z naszej pamięci.
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +9 (w sumie : 9)
  3. 9 lutego 2017 o 20:24
    Radgoszczanin :
    Wyrazy uznania za ten artykuł. Mieszkam w Radgoszczy dość długo, ale o tej historii nie słyszałem. Pomysł z upamiętnieniem tych Bohaterów w Radgoszczy uważam za bardzo dobry. Odsłonięcie tablicy pamiątkowej to dobra okazja do zaproszenia żyjących członków rodzin do odwiedzenia naszej miejscowości. Panie Andrzeju czekam na nowe, równie ciekawe artykuły.
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +2 (w sumie : 2)

Skomentuj (komentując akceptujesz regulamin)