Dzisiaj:
Niedziela, 20 lipca 2025 roku
Alfreda, Rufina, Wincentego, Wodzisława

SPOTKANIE AUTORSKIE Z JOANNĄ KUCIEL-FRYDRYSZAK

3 lipca 2025 | Brak komentarzy

Jej kultowe „Chłopki” stały się jedną z dwóch najważniejszych książek ostatniego dwudziestopięciolecia (o której recenzenci piszą, że powinna być lekturą obowiązkową), a ona sama – fenomenem literackim ostatniej dekady!

Wystarczy powiedzieć, że jest jedną z nielicznych pisarek polskich  (obok noblistki Olgi Tokarczuk), które na rodzimym rynku wydawniczym mogą utrzymać się z pisania, mimo iż  nie tworzy hitów wydawniczych czyli kryminałów, erotyków w stylu „365 dni” Blanki Lipińskiej lub bajek dla dzieci.

W rankingu „Wprost” znalazła się w dziesiątce najlepiej zarabiających pisarzy i pisarek 2024 r. (na piątym miejscu, otoczona autorkami bajek dla dzieci), mimo że od wydania „Chłopek” minął wówczas rok. Wciąż się na niej utrzymuje, bo „Chłopki” osiągnęły rekordowy nakład i bez przerwy cieszą się ogromnym zainteresowaniem czytelników, o czym świadczyło również spotkanie autorskie zorganizowane przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Dąbrowie Tarnowskiej.

Dokonała niemożliwego, utrzymując się w dziesiątce najlepiej zarabiających pisarzy z potężnym nakładem książek, mimo że nagrodzono jej reportaże historyczne, którym jako gatunkowi, przy spauperyzowanych gustach czytelniczych, na pewno trudniej było się wybić ponad romans erotyczny, kryminał, bajkę dla dzieci czy książki z nurtu „Young Adult” (a takie gatunki niezmiennie utrzymują się ostatnimi laty w top dziesięć). Drugim takim wyjątkiem była książka historyczna „Wojna i dziedzictwo. Historia najnowsza” historyka i sowietologa Andrzeja Nowaka, która jednak w 2022 r. zajęła niższe, bo ósme miejsce w tymże rankingu, w którym rok później Kuciel-Frydryszak była trzy pozycje wyżej. Równie trudno było się przebić do „masowego czytelnika” z perspektywą „herstory”, czyli nurtem w badaniach historycznych, który koncentruje się na przedstawieniu historii z perspektywy kobiet, podkreślając ich rolę i doświadczenie, często pomijane w tradycyjnej historiografii. Herstory zakłada, że historia jest pisana z męskiego punktu widzenia, co często marginalizuje i pomija rolę i osiągnięcia kobiet. Nurt ten dąży do odkrywania i przywracania historii kobiet, ich wkładu w rozwój społeczeństwa i kultury oraz ich doświadczeń, które były pomijane. Przebicie się z perspektywą kobiecą jest o tyle trudniejsze, że dominantą jest perspektywa patriarchalna, lecz Joannie Kuciel-Frydryszak to się znakomicie udało. Co więcej – czytają ją równie chętnie mężczyźni.

Ostatnia jej książka wywołała społeczny rezonans i wznowiono jej nakład. Zdobyła szereg nagród, m.in. Teresy Torańskiej, O’lśnienie Onetu, dwie statuetki Bestsellerów Empiku, tytuł Mądrej Książki Roku, nominację do Nike i nagrody Ryszarda Kapuścińskiego. I to właśnie głównie (choć nie tylko) wokół tej książki budowana była rozmowa podczas spotkania autorskiego z Joanną Kuciel-Frydryszak w Dąbrowie Tarnowskiej. Ze względu na ogromne zainteresowanie tym wydarzeniem, sygnalizowane już wcześniej przez czytelników, spotkanie odbyło się w Restauracji „Powiśle” w Hotelu Cristal Park. Na samym spotkaniu  to zainteresowanie przerodziło się w długi ogonek czekających na podpisanie książki przez autorkę i topniejący o oczach nakład wszystkich jej publikacji (poza „Służącymi (…)”, które nie mają wznowy) nabywanych przez czytelników.

Joanna Kuciel-Frydryszak na pytanie dyrektor MBP Anny Jastrzębiec-Witowskiej, czy spodziewała się takiego rezonansu społecznego w odpowiedzi na publikację „Chłopek” zaprzeczyła. Nic nie zapowiadało, że ta książka będzie tak ważna dla czytelników i że będzie odpowiadała na pewne zapotrzebowanie. Chłopki i służące stanowiły marginalizowane w przeszłości grupy społeczne, gdyż pisanie historii – i co za tym idzie: rosnąca popularność pamiętników – była przywilejem klas wyższych, które mogły sobie na to pozwolić. Autorka „Służących do wszystkiego” pierwszy raz miała ten „przywilej” właśnie przy pisaniu „Chłopek”, gdy całkowicie mogła się poświęcić tylko temu zajęciu, choć robiła to w czasie ścisłej pandemii i nawet swoje spotkania ze świadkami historii bądź ich rodzinami musiała przeprowadzać on-line.

Choć jej „Chłopki” stały się fenomenem narodowym, sama autorka cieszy się z możliwości np. przemieszczania się incognito, gdyż – mimo iż należy do ścisłego grona pisarzy utrzymujących się z pisania – nie jest rozpoznawalna. W pociągu może obserwować czytelników „Chłopek” nieświadomych, że to właśnie ona napisała ten bestseller, którego sprzedaż nie spada, mimo iż został opublikowany dwa lata temu. Głośno zrobiło się o niej samej dopiero, gdy – ujmując się za całą społecznością pisarską – stanęła do walki o godniejsze warunki pracy i bardziej sprawiedliwy podział zysków z książek. Właśnie tego dotyczyło m.in. pytanie jednej z czytelniczek, która zasugerowała, że w międzywojniu o godne życie musiały walczyć nasze prababcie, a teraz, w XXI w. autorka walczy o godność literatów. Trzeba sobie zdać sprawę, że pisarze dostają od sprzedaży książki zaledwie… kilka zł (co stanowi od 8 do 15 % ceny okładkowej). Inny znakomity pisarz Jacek Dehnel, który gorąco popiera walkę Joanny Kuciel-Frydryszak i sam jest po tej samej stronie barykady, uważa, że takie wyliczenia są przeszacowane. Większość autorów ma bowiem płacony procent nie od ceny okładkowej, a od ceny wydawcy, po której książka jest oferowana hurtownikom. Kto więc zabiera resztę? Procentowo część zysków idzie na druk, wydawnictwo, promocję, koszty magazynowania i logistyki; do korektorów, redaktorów, grafików, łamaczy, a 5% to podatek VAT. To wszystko to jednak niewielki odsetek w porównaniu z dochodem dystrybutorów, do których od każdej książki trafia prawie… 30 zł! Przeciw takiemu podziałowi wystąpiła autorka i za to wylała się na nią fala hejtu. Paradoksalnie na zawalczenie o godne traktowanie byłą ją stać dopiero po wydaniu „Chłopek”, gdyż mogła ze sprzedaży sfinansować adwokata. Przez wiele lat autorka, jak gros jej koleżanek i kolegów po fachu, nie miała nawet ubezpieczenia emerytalnego. Od niedawna zaczęto o tym mówić, gdy Kuciel-Frydryszak stanęła z otwartą przyłbicą i poparł ją m.in. Jacek Dehnel. Jednak w polskiej sztuce nadal budowane są podziały. Dotowaną dziedziną sztuki jest kino, zaś na pisanie książek mogą sobie pozwolić hobbystycznie osoby zasobne lub chcące pracować na kilka „etatów”, ale bez etatu. Tylko nielicznym się powiedzie i dostaną się do top dziesięć.

Joanna Kuciel-Frydryszak w „Chłopkach” odromantyzowuje życie na wsi, zwłaszcza pracę i ustalone zwyczaje (widać to wyraźnie przede wszystkim w dwóch rozdziałach: „Pasionce” i „Nie zadawaj się z plewami, bo cię świnie zjedzą”). W międzywojniu na wsi już w wieku 5, 6 lat dzieci musiały pracować, by polepszać byt rodzinny; wypasały bydło, albo były odsyłane do obcych jako służące. Dojmująco smitny los czekał zwłaszcza dziewczynki, bo to one stawały się „służącymi do wszystkiego” lub pracowały od najmłodszych lat ponad siły w obejściu i przy gospodarce; gdy umierała im matka przejmowały także wszystkie jej obowiązki – służyły w domu ojcu i braciom. Przy pasionce kilkuletnie dzieci przez całe dnie, najczęściej bez butów, biegają za bydłem. Odosobnienie i brak nadzoru powodują, że przy pasionce dochodzi nawet do wykorzystywania seksualnego. Autorka podaje przypadek ewidentnego gwałtu na dziewczynce, która – mimo iż się wzbrania – następnego dnia musi iść ponownie paść bydło. Kuciel-Frydryszak przedstawia w „Chłopkach” obraz publicystyczny niektórych aspektów życia na wsi w międzywojniu wyłaniający się z czasopism, z gazet; jako problem społeczny (gazety donosiły o problemie społecznym wypisywania dzieci ze szkół ze względu na brak pieniędzy i rąk do pracy przy obejściu). Dziewczynki pragnące się uczyć są już na starcie przegrane („baba nie musi umieć czytać”); jeżeli już w kogoś chłopska rodzina zechce „zainwestować” to będą to synowie, lub ściślej – najstarszy syn uczony po to, by polepszyć byt tejże rodziny. W międzywojniu na wsi marnowało się wiele samorodnych talentów (bywały dzieci, jak opisany przypadek dziewczynki, które pragnąc się kształcić, same uczyły się czytać). Takie kobiety później, mimo nierzadko niezgody męża, „konspiracyjnie” starały się wykształcić choć jedno ze swoich dzieci. Tak było w przypadku ks. Jana Zieji, autorytetu opozycji demokratycznej w latach siedemdziesiątych, który dzięki ogromnym staraniom i wyrzeczeniom matki, pobierał nauki w tajemnicy przed ojcem. Dopiero na łożu śmierci ojciec pobłogosławił dalszemu kształceniu syna.

Autorka „Chłopek” wydaje się budować socjologiczny, społeczny obraz wsi w kontrze – jak sama zaznacza – do bardziej powszechnego: etnograficznego. Ujęcie etnograficzne widoczne jest wybitnie np. w „Chłopach” Reymonta, gdzie życie wsi podporządkowane jest czterem porom roku, które wyznaczają czas na pracę i świętowanie (można więc poznać kulturę chłopską, obyczaje i zwyczaje). Nie da się jednak porównać beletrystyki do reportażu historycznego, zaś autorka wyraźnie wyznacza, jaki obraz kobiet na wsi przedstawia. Ukazuje je przez pryzmat pracy, ogromu obowiązków, losów, które przypadły im w udziale. Los chłopskich kobiet był często wyznaczany przez rodzinę. Rodzina wyznaczała im także miejsce w szeregu (nauka to zbytki, trzeba pracować w obejściu, niekiedy przejąć obowiązki zmarłej matki, kobieta musi być przydatna – jeżeli nie ma dla niej miejsca na gospodarce, zostaje wysłana do krewnych lub obcych na służbę; nawet małżeństwo – i co za tym idzie także dalsze losy – ma zaaranżowane). Jeżeli małżeństwo, to transakcyjne – mówiąc brutalnie dziewczynka najczęściej w wieku 16 lat zostaje „sprzedana” mężowi za morgi.  Autorka porusza w swojej książce trudny temat braku czułości w chłopskich rodzinach, który później dziedziczy się, jak traumę, przez kolejne pokolenia. Stąd pytanie dyrektor MBP Anny Jastrzębiec-Witowskiej, czy książka stanowi terapię narodową. Nie z takim zamiarem była pisana, ale książka odrywa się od autora i żyje własnym życiem, a jej odbiór zależy od czytelników. Być może czytelnikom była potrzebna taka terapia narodowa i uświadomienie sobie własnych korzeni, gdyż ta wiedza może być katharsis.

Ozdobą wieczoru z bardzo dobrą książką i świetną autorką, był, dopasowany tematycznie występ Joanny Piątek pochodzącej z gminy Olesno, o której Joanna Kuciel-Frydryszak wspomina na kartach „Chłopek”. Joanna Piątek wykonała przyśpiewki ludowe pt. „Lipka”, „Z tamtej strony jeziora”, „W moim ogródecku”, „Pytom ci się”.

Spotkanie odbyło się w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki. Wydarzenie dofinansowano ze środków Instytutu Książki pochodzących z dotacji celowej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz ze środków rady osiedla nr 3, której przewodniczy Dariusz Lizak.

us                 

fot. MBP w DT


Skomentuj (komentując akceptujesz regulamin)