NA KOMISJACH MIESZKAŃCY UPOMINAJĄ SIĘ O PUBLICZNE OBIETNICE
Nie pierwsi już mieszkańcy przyszli na obrady komisji wspólnych, by rozliczyć burmistrza z publicznych obietnic, które padły co najmniej rok temu, ale od tego czasu nic się nie zmieniło.
Wielokrotnie Krzysztof Kaczmarski jest obecny na zebraniach rad osiedli, zawsze intensywnie notuje wnioski mieszkańców i składa publiczne obietnice. Czy wszystkie mają pokrycie? Mieszkańcy Ulinowa przyszli na komisje wspólne, by powiedzieć „sprawdzam” i wyszli rozgoryczeni postawą radnych (w ich ocenie nie bardzo orientujących się w stanie drogi, o której mówili) i zrezygnowani obietnicami bez pokrycia.
Mieszkańcy ulicy Ulinów jak widać nie stosują taryfy ulgowej z uwagi na fakt, że to ostatnia kadencja Krzysztofa Kaczmarskiego na stanowisku burmistrza, i chcą spełnienia publicznie złożonej obietnicy, nawet tylko w okrojonej formie, którą uzgodniono na komisjach. Jeszcze przed procedowaniem projektów uchwał prowadząca obrady Józefa Taraska zwróciła się z wnioskiem do rady, by na początku pochylić się nad pismem mieszkańców Ulinowa i dopuścić ich do głosu. Józefa Taraska odczytała pismo mieszkańców:
My mieszkańcy ulicy Ulinów zwracamy się z prośbą o podjęcie działań w celu zabezpieczenia środków na modernizację ulicy Ulinów wraz z całą infrastrukturą i wykonanie chodnika wzdłuż całej ulicy. Obecny stan drogi, zwłaszcza w górnym odcinku do granicy Nieczajnej, jest bardzo wąski; brak poboczy i rozchodzący się asfalt jest w bardzo złym stanie. Utrudnia to codzienne funkcjonowanie mieszkańcom, jak i pozostałym użytkownikom drogi. Po przebudowie łącznika ulicy Ulinów z Luszowicami nasza droga została bardzo zniszczona poprzez transport materiałów i maszyn ciężkimi samochodami, potrzebnych do budowy nowego odcinka drogi. Pan burmistrz obecny na zebraniu rady osiedla nr 3 we wrześniu 2024 r. publicznie obiecał, że po skończeniu prac przy budowie odcinka drogi przelotowej do Luszowic będzie niezwłocznie dokonana naprawa naszej zniszczonej ulicy. Do tej pory mija już drugi rok od skończenia prac, nic nie zostało naprawione. Modernizacja drogi jest niezbędna, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim korzystającym z niej użytkownikom, zmotoryzowanym, rowerzystom i przede wszystkim pieszym i nam, mieszkańcom. Prosimy o pozytywne i jak najszybsze rozpatrzenie naszego pisma. Podpisali mieszkańcy Ulinowa (około 30 osób, jak oszacowała prowadząca obrady Józefa Taraska).
Na obrady komisji wspólnych przyszła grupa mieszkańców ulicy Ulinów. Nie opuścili sali z pozytywnym nastawieniem widząc, że radni nie mają pojęcia o sytuacji na ich ulicy, a burmistrz w najbliższym czasie na pewno nie zadecyduje o modernizacji drogi, gdyż budżet nie zmieści tej pozycji. Każda z modernizowanych ulic, z uwagi na ogromne obciążenie budżetu, jest remontowana z pozyskaniem dofinansowania z zewnątrz. W tym przypadku stanęło na tym, że nawierzchnia ulicy w najgorszym odcinku zostanie „poprawiona”, gdyż na pełnoskalowy remont nie można liczyć ani w tym, ani w kolejnym roku.
– Chcieliśmy, żeby w końcu ktoś zaczął i się tak uczciwie za to wziął i cokolwiek w naszej sprawie zrobił, bo wszędzie są drogi modernizowane, a u nas jest droga przelotowa. Droga do Luszowic jest bardzo wąska, bo asfalt ma tylko 3,5 metra szerokości. Nie ma poboczy, albo są tylko takie wąziutkie, nie ma chodnika i są głębokie rowy. Po drugie rowy są zarośnięte drzewami, drzewa się znajdują w rowach i rosną nawet do 3-4 metrów, widoczność jest bardzo ograniczona (zwłaszcza na zakrętach). Bardzo byśmy prosili, żeby w końcu ktoś nas potraktował uczciwie i solidnie. Nie tylko zbyć raz na jakiś czas. Po drugie – prosimy i już od kilku lat za tym chodzimy, by nam zamontować oświetlenie. Miało być zamontowane oświetlenie od końca ulicy do istniejących słupów. Dokumentacja została zrobiona. Dołożyli trzy czy cztery lampy; dalej reszta ulicy jest nieoświetlona, ludzie toną w ciemnościach. A chodzimy, prosimy, to się nam odmawia, bo słyszymy, że nie ma pieniędzy, ale wszędzie się robi, tylko nie u nas. A przecież my mieszkamy w Dąbrowie, w mieście. To jest miasto; nie wieś, nie zapadła dziura, tylko naprawdę ludzie też chcą żyć tak jak w innych miejscach w mieście. I przede wszystkim chodzi o nasze bezpieczeństwo i o bezpieczeństwo innych ludzi – użytkowników tej drogi tak samo. Bo w takich warunkach ciężko jest funkcjonować. Jeszcze w lecie jako tako, ale przychodzi jesień i zima i jest tak niebezpiecznie. Dzieciom do szkoły też trudno dodrzeć i jest niebezpiecznie. Nikt nam nie chce w tym pomóc. I jeszcze jest jedna rzecz – też się staramy o dokończenie kanalizacji, żeby ludziom, tym co się wybudowali i chcą się wprowadzić do domów, żeby tę kanalizację jakoś udostępnić. Też piszą pisma już od trzech lat i też się nie mogą doprosić, by doprowadzić tę kanalizację do domów. Też byśmy chcieli, żeby ktoś nas zrozumiał, też chcemy żyć jak na wsiach skanalizowanych – mówiła jedna z sygnatariuszek pisma.
– Ja pisałem już w tamtym roku pisma o zamontowanie tam lamp na ulicy Ulinów, komisja już pozytywnie zaopiniowała, żeby te lampy zamontować, ale do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi, lampy nie są zamontowane, a dochodziło też do licznych włamań w tamtym rejonie. Ulica jest w ogóle nieoświetlona – nie mamy żadnej lampy – mówił inny mieszkaniec Ulinowa.
– Chcemy, żeby za ten pieniądz, którym dysponujemy w budżecie, zrobić jak najwięcej. Trudno mnie się później wytłumaczyć z takiej sytuacji, jeżeli mieszkańcy przychodzą i pytają, dlaczego zrobiliście przy dwóch domach, a nie zrobiliście przy dziesięciu. Też nie jest tak, że każdy odcinek kanalizacji tyle samo kosztuje, bo są przejścia, przepusty pod drogą, różne historie się z tym dzieją; w jednym miejscu trzeba przepompownie, w innym nie. Oczywiście w każdym miejscu trzeba zaprojektować i też trzeba trochę czasu – mówił burmistrz, zwracając się do mieszkańców i radnego Dariusza Lizaka, który jako jedyny orientował się dokładnie w problemach mieszkańców Ulinowa i objaśniał sytuację.
– Ta sytuacja, że jest zaprojektowanych ileś tam lamp i nie wszystkie założyliśmy, to wynika z tego, że tyle mieliśmy pieniędzy w budżecie i mogliśmy przeznaczyć, natomiast chcę jeszcze raz przypomnieć, że dopóki nie zakończymy dużej modernizacji oświetlenia, to się musimy wstrzymać z tymi wszystkimi rozbudowami, przebudowami i uzupełnianiami, żebyśmy dwa razy nie wydawali pieniędzy, bo wszystko wskazuje na to, że część tych lamp tam zostanie z modernizacji i będziemy je mogli później zamontować, ale musimy najpierw dużą inwestycję zakończyć, a ostatnio są perturbacje, bo na rynku brakuje modułów do lamp i wymienionych jest około 300 lamp, a wykonawca złożył wniosek o aneksowanie terminu, bo duża liczba samorządów w kraju robi tę modernizację i te moduły niestety zniknęły z rynku. A wracając do tej modernizacji czy przebudowy. Mamy, jak państwo wiecie, zaprojektowaną ulicę, mamy też cały czas chęć tak robić, żeby nie budować wyłącznie za swoje, i przebudowy, dużej modernizacji ulicy wyłącznie za swoje nie robimy i też powiedzieliśmy w przypadku Ulinowa, że trzeba tam zaprojektować ulicę i ją wybudować tak, jak to robimy w innych miejscach. To się nie stanie ani z tygodnia na tydzień, ani z miesiąca na miesiąc, bo to nie jest u nas tak, że ktoś krzyknie w połowie roku, że trzeba to czy tamto zrobić. Wszystko musi być zaprojektowane, zaplanowane, do budżetu wpisane i wtedy realizowane. Ja osobiście nie chcę deklarować, że my tę drogę zrobimy ze swoich pieniędzy, bo wiecie, jakie są to kwoty wielomilionowe. Na dzisiaj skończymy z projektu ulicę Moniuszki i Legionistów, też była debata o Nieczajnej, mamy Gruszów Mały projektowany, mamy Witosa do realizacji i teraz składaliśmy dwa wnioski: jeden o modernizację na Wyszyńskiego, a drugi na modernizację ulicy – starodroża od świateł w stronę domu dziecka i do ronda, bo tam ta nawierzchnia się mocno zdegradowała i również chodniki i proszę zauważyć, że tych zadań już jest dużo, a my możemy składać, jak na razie, dwa wnioski rocznie. I również się to dzieje; nie zawsze jest tak, że dwa wnioski przechodzą. W zeszłym roku był jeden. I też Witosa zostawiliśmy na taką rezerwę, w której się znaleźliśmy. Co prawda nie ma gwarancji, że dostaniemy dofinansowanie, ale dzieliło nas w tej rezerwie paręset tysięcy od pozytywnego zaopiniowania w ramach tej rezerwy drogi. Jakby się to udało, to będziemy mieć trzy drogi – będziemy już trzy kroki do przodu, ale z Ulinowem się to nie wydarzy – podejrzewam – nawet w przyszłym roku, bo choćbyśmy wpisali projektowanie do budżetu, to projektowanie rok potrwa, a jeżeli tak, to nie zdążymy na składanie wniosków do 20 sierpnia, kiedy każdego roku się te wnioski składa. Więc mówię szczerze i rzetelnie, jak sytuacja wygląda i ta kolejność musi funkcjonować, bo po to wydajemy pieniądze na projekty, żeby potem się starać o pieniądze na wykonanie i dołożyć nasze i coś zrobić. Natomiast jeżeli zrobimy jedną drogę, nawet taką jak Ulinów, za swoje pieniądze, to nawet na składanie wniosków do wojewody nam nie wystarczy – tłumaczył burmistrz.
– Cały czas jest mowa o poboczach. Nie pobocza, tylko asfalt jest zepsuty; asfalt się łamie na połowę i zapada na boki, zwłaszcza w tych newralgicznych miejscach, zakrętach – po prostu asfalt wchodzi do rowu i jest bardzo niebezpiecznie. Jest ślisko, niebezpiecznie i się po prostu zjeżdża do rowu, a rowy są głębokie. Nie pobocza; asfalt się rozchodzi. O to nam właśnie chodzi, by naprawić ten asfalt, który się rozchodzi – poprawiała radnych mieszkanka Ulinowa.
– Ale to jest trochę chore. Pan mówi, że będzie modernizacja drogi za dziesięć lat, czy za ile. Za dziesięć lat to u nas się droga rozleci całkowicie; nie będzie którędy jeździć, nie będzie którędy przejechać, przejść, bo ten asfalt się rozleci całkowicie. Nie doczekamy się tego, żeby tę drogę zmodernizować. Przynajmniej – bo my nie mówimy o całej drodze – odcinka do tej nowej drogi. Ten odcinek, który został najbardziej zniszczony – ze 150, 200 metrów – zaapelowała mieszkanka.
– To ja tu mogę szybciutko podać przykład pięciu dróg sto razy gorszych od tej drogi na terenie gminy. I teraz powiedzcie państwo, co ja mam zrobić? Zadeklarować, że zrobię to za pół roku, albo za rok? To by było niepoważne – mówił burmistrz.
– To na co my możemy liczyć? – chcieli się dowiedzieć mieszkańcy Ulinowa.
– Możecie państwo liczyć na to, że droga będzie na bieżąco utrzymywana, a ten odcinek 50 czy 80 metrów spróbujemy nawierzchnię wymienić. Gdyby nawet coś się działo w perspektywie dwóch, trzech lat, to przeżyjemy to, a żeby dzisiaj było dobrze, to pobocza, zakrzaczenia i tę nawierzchnię na tym kilkudziesięciometrowym odcinku poprawimy – zadeklarował burmistrz.
– Tak zadeklarowałem i tak dalej deklaruje – obiecał Krzysztof Kaczmarski.
– No mam nadzieję, że pana słowo w końcu coś znaczy i to słowo, które pan daje, będzie naprawdę coś znaczyło, a nie tylko takie „puszczenie na wiatr” – podsumowała mieszkanka.
Podczas obrad komisji wspólnych radni omówili i zaopiniowali materiały przygotowane na najbliższą sesję rady miejskiej.
us
fot. archiwum



