GINEKOLOGIA I POŁOŻNICTWO W DĄBROWIE. NIE MA PRZEŁOMU, ROZMOWY TRWAJĄ (AKTUALIZACJA)
Wczoraj publicznie, na jednym z portali „odtrąbiono” zwieńczone sukcesem rozmowy w sprawie przejęcia ginekologi i położnictwa przez jeden z bardzo prestiżowych w tej dziedzinie krakowskich szpitali.
Problem w tym, że ani starosta, ani obecny na sesji wicedyrektor (a to starosta, dyrektor ZOZ i zastępca wyłącznie prowadzą rozmowy z zainteresowanymi podmiotami) nic o tym sukcesie nie wiedzą.
Sytuacja oddziału ginekologiczno – położniczego jest bez zmian; przełom nie nastąpił. Rozmowy z podmiotami (duże podmioty medyczne nie życzą sobie ujawniania ich nazw i przebiegu rozmów) trwają. Jest duża możliwość, że dąbrowski oddział będzie dalej prowadzony (to raczej niemal pewne), ale obecnie ewentualna decyzja poprzedzona jest etapem rozmów.
Decyzje powinny zapaść za około 2 – 3 tygodnie, natomiast teraz cały czas trwają rozmowy starosty, dyrektora ZOZ i zastępcy z podmiotami medycznymi. Rozmówcy wkładają wiele wysiłku w to, by ginekologia i położnictwo dalej w Dąbrowie Tarnowskiej funkcjonowały.
– Mamy do czynienia z faktami i mitami, jeżeli chodzi o oddział ginekologiczno – położniczy prowadzony przez Centrum Zdrowia Tuchów. Jakie ich zamiary są, do tej pory do końca nie wiemy. Aczkolwiek w zeszłym roku prosili o przedłużenie umowy na kolejne 10 lat, jeżeli chodzi o wynajem. Taką obietnicę dostali w zeszłym roku. Oprócz tej umowy mamy z nimi umowę na outsourcing czynności medycznych związanych z działalnością bloku operacyjnego. Te negocjacje nie zostały zakończone z tego względu, że Centrum Zdrowia domagała się pomieszczeń poniżej kosztów pracy, czyli wynagrodzenia pracowników; czyli mniej więcej chcieli ponosić 50% kosztów, czyli chcieli, żeby szpital ponosił pozostałe 50% kosztów. Tak mniej więcej, z grubsza, by wyglądało. Na tę chwilę oni w żaden sposób nie rozwiązali z nami umowy dzierżawy, czyli de facto prowadzą dalej tę działalność. Natomiast doszły nas informacje, że zostały wręczone pracownikom wypowiedzenia z zamiarem likwidacji działalności w tym zakresie. Likwidacja działalności nie tylko wiąże się z tym, że zamykają i od razu wypowiedzenia, tylko muszą uzyskać zgodę wojewody, a taka zgoda zakłada, że około trzy miesiące musi funkcjonować taka jednostka medyczna, bo nie można jej tak nagle zamknąć. Czy złożyli takie wypowiedzenie do wojewody, tego nie wiemy na tę chwilę. Czy wojewoda wyraził zgodę, też nie wiemy, bo wojewoda nie musi wyrazić zgody, jeżeli uważa, że potrzebne, bo wojewoda odpowiada za potrzeby medyczne. Kolejną sprawą jest płatnik, czyli Fundusz Zdrowia. Kontrakt na usługi medyczne z zakresu ginekologii i położnictwa jest przeznaczony na powiat dąbrowski. Z tego, co mi wiadomo, to są pieniądze przeznaczone stricte na powiat dąbrowski, także nie mogą „zabrać” kontraktu ze sobą do Tuchowa. Jeżeli chodzi o te wypowiedzenia, to znaczy, że faktycznie być może będą chcieli zamknąć tę działalność i podjęliśmy pewne działania związane z przejęciem tej działalności przez inne firmy zewnętrzne. Na chwilę obecną te działania objęte są tajemnicą, bo jesteśmy zobowiązani ze względu na te firmy, które nas zobowiązały do tego. W ciągu najbliższych dwóch, trzech tygodni mamy dostać wstępne odpowiedzi, czy to jest dla nich opłacalne, bo każdy podmiot liczy koszty w tej chwili – tłumaczył na sesji rady powiatu zastępca dyrektora ZOZ, Waldemar Weryński.
–Biorąc pod uwagę położenie powiatu dąbrowskiego, gdzie – okazuje się, że aż do Kielc nie ma żadnej porodówki – jest szansa, że taka większa firma zewnętrzna weźmie i będzie prowadzić tutaj tę działalność. Mogę jeszcze powiedzieć tyle, że w województwie chce się zamknąć wiele szpitali – oddziałów ginekologiczno – położniczych – m.in. mówi się o Brzesku, że przejmie Bochnia, Tarnów – że tylko jeden szpital będzie miał ginekologię; prawdopodobnie zamykają się Gorlice, Krynica, Myślenice, Dębica (ale to jest inne województwo). Biorąc pod uwagę geografię, to powiat dąbrowski jest jak gdyby w samym środku tego wszystkiego, także liczymy, że nawet gdyby tu zrezygnował [CZT – red.] – bo nie wiemy, czy zrezygnował do tej pory – to jest szansa, że ktoś przejmie to funkcjonowanie i poprowadzi dalej ten oddział i on będzie otwarty dla mieszkańców i nie tylko, bo jesteśmy szpitalem, który świadczy usługi nie tylko dla powiatu dąbrowskiego, ale bardzo dużo pacjentów mamy z Podkarpacia, z województwa świętokrzyskiego i ostatnio były liczone takie statystyki, to 50% usług szpital świadczy dla pacjentów spoza powiatu. Także czekamy na razie z jednej strony na informację z Centrum Zdrowia Tuchów, czy oni faktycznie zamykają tę działalność, a tego nie wiemy, z drugiej strony – nie czekając na ich wypowiedzenie, żeby nie było to w ostatniej chwili – prowadzimy pewne rozmowy w kierunku innej firmy, która może przejmie tę działalność. Natomiast muszę zdementować te informacje, które się pojawiły, bo – przynajmniej według mojej wiedzy nie ma żadnych przesłanek, że to już jest załatwione, że kontrakt został przejęty, że zostaliśmy przejęci przez jakąś firmę – mówił dalej Waldemar Weryński – Między innymi chodzi o utrzymanie kontraktu ze strony Narodowego Funduszu Zdrowia, bo w momencie zaprzestania działalności Fundusz powinien ogłosić konkurs ofert na powiat dąbrowski i po prostu firma, która to będzie przejmowała będzie po prostu startowała do tego konkursu ofert. Czy to ogłoszą, to nie wiemy, bo słyszymy, co się dzieje teraz z Narodowym Funduszem Zdrowia, że im brakuje pieniędzy. W zasadzie pieniądze z Funduszu nam spływają na bieżąco, ale grudzień mamy już nie płacony, prawdopodobnie z opóźnieniem to będzie.
– Pan dyrektor wspomniał, że świadczymy usługi dla 50% mieszkańców spoza powiatu; podobna statystyka jest też, jeżeli chodzi o urodzenia. 50% mieszkanek powiatu dąbrowskiego rodzi swoje dzieci poza powiatem dąbrowskim. To są takie suche statystyki, ale one mają pewnie wpływ na całość. My jako Zarząd składaliśmy oświadczenie. Ja jeszcze raz podniosę ten temat, o którym wspomniał pan dyrektor – obowiązuje tajemnica handlowa. Duże podmioty wymagają, aby – dopóki ten podpis na umowie nie zostanie złożony – nie informować o tym; one sobie tego nie życzą, mają do tego pełne prawo, dlatego oświadczyliśmy wyraźnie, że prowadzimy rozmowy, mamy na uwadze powagę sytuacji, natomiast analizowanie medialnych plotek i debatowanie nad tym nie może w nieskończoność się odbywać, ale pewnie komuś na tym zależy, żeby podgrzewać temat – dodał starosta, Lesław Wieczorek.
Wieczorek nawiązał do informacji medialnych (na Spotted Dąbrowa Tarnowska) donoszących o sukcesie rozmów z krakowskim Ujastkiem, które miały się zakończyć przejęciem dąbrowskiego oddziału. Zastępca dyrektora ZOZ Waldemar Weryński podczas sesji zdementował te pogłoski:
– Oby tak było, ale do nas taka informacja formalnie nie dotarła.
Co więcej, skontaktowaliśmy się z rzecznik prasową placówki, Katarzyną Kozakiewicz, która dementuje te doniesienia i twierdzi, że Ujastek nie bierze udziału w rozmowach.
Szpital jeszcze nie wie (albo wicedyrektor nie chciał tego powiedzieć), że Centrum Zdrowia Tuchów – jak pisaliśmy w poprzednim artykule na ten temat – definitywnie wycofuje się z Dąbrowy Tarnowskiej. Nic się od tamtej chwili nie zmieniło. Nie zmieni tego niewypowiedziana umowa, gdyż umowa zawarta na dziesięć lat, zakończyła się samoczynnie po dekadzie. Co więcej – Tuchów nie znalazł się wśród podmiotów uczestniczących w rozmowach, które mogłyby ewentualnie poprowadzić porodówkę i ginekologiczny. W Dąbrowie pozostaje poradnia pod auspicjami Tuchowa, zaś oddział w dotychczasowym kształcie jest wygaszany i funkcjonuje do stycznia. Nic już tego nie zmieni. Potwierdził to w piątek dla e – Kuriera Dąbrowskiego specjalista ds. komunikacji CZT, Marek Kołdras. Poprzednia jego wypowiedź dla mediów, w tym dla e – Kuriera Dąbrowskiego, była formalnym stanowiskiem Centrum Zdrowia Tuchów, a nie informacją redaktora Marka Kołdrasa. CZT podtrzymuje swoje stanowisko. Dąbrowski szpital nie może już liczyć, że Tuchów będzie w dalszym ciągu prowadził oddział.
P.S.:
Chociaż opinię publiczną do czerwoności rozgrzewa informacja o likwidacji dąbrowskiej porodówki i padają oskarżenia pod adresem różnych partii, jakoby ich nieudolność miała przyczynić się do padania porodówek w Polsce, to pod uwagę nie jest brany niepopularny fakt, że bardzo duży wpływ na to ma… demografia, o czym mówił ww. Marek Kołdras. Będziemy niepopularni i wkroczymy w bilateralną narrację mówiącą o winie partii politycznych (rzecz jasna winna upadkowi porodówki w Dąbrowie jest partia, której nie lubimy, a niewinna w tej kwestii jest partia, którą popieramy) z niezaprzeczalnym faktem, że jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest demografia. Gdyby było inaczej i wybawcą polskich porodówek byłaby partia, którą popieramy, należałoby zadać pytanie, dlaczego w całej okolicy likwiduje się tyle oddziałów, że nawet niegdyś 100-tysięczny Tarnów najprawdopodobniej utrzyma tylko jedną ginekologię – położnictwo. Przecież w tylu różnych samorządach przeważają różne siły polityczne. Oczywiście politykom będzie żywotnie zależeć, żeby te podziały podsycać i utrzymywać korzystną dla siebie narrację, ale nie zakryje to faktu, że widmo likwidacji porodówek wisiało nad szpitalami już za poprzedniej władzy, a realizuje się teraz, bo zapaść demograficzna postępuje, a nie cofa się.
Demografia jest więc jedną z bardzo ważnych przyczyn, decydujących o likwidacji porodówek. Drugą z przyczyn, którą wskazują podmioty prowadzące taką działalność, jest złe finansowanie, które nie pozwala pokryć strat generowanych przez małodzietność.
Wygłosimy tu całkowicie niepopularną tezę, która być może wzbudzi hejt, ale o likwidacji porodówki w Dąbrowie Tarnowskiej (mamy tu na myśli literalnie porodówkę, nie ginekologię, gdyż tu decyduje często referencyjność oddziału i słabe finansowanie) mogą decydować nasze wybory. Innymi słowy, o popularności porodówki decydujemy sami. Jak pokazują statystyki 50 % pacjentek z powiatu dąbrowskiego zdecydowało się na poród poza powiatem, np. w Tarnowie czy innych miastach. Owszem – połowa porodów w Dąbrowie to pacjentki spoza miasta i często spoza powiatu, ale to nie zmienia faktu, że na ogólną liczbę porodów wpłynął brak urodzeń tych kobiet, które wybrały inny szpital.
Ale wielu osobom, które zabiegały o pozostawienie tego oddziału nie chodziło li tylko, a może nawet nie przede wszystkim, o utrzymanie porodówki, lecz ginekologii. Nie każda kobieta rodziła, chce rodzić czy będzie w przyszłości rodzić, ale żadna nie wie, czy nie będzie musiała leczyć się na ginekologii bądź korzystać z tego oddziału. Dlatego nie mamy wątpliwości, że działania osób, które zabiegały o pozostawienie oddziału w Dąbrowie, przyniosły efekt. Koła Gospodyń Wiejskich zbierały podpisy pod petycją; przedstawiciele udali się do starosty na rozmowy. Na pewno to wszystko razem; te wszystkie działania podejmowane z wyprzedzeniem, zaowocowały szansą dla ginekologii-położnictwa. Ale istotne tutaj są także rozmowy podjęte przez dyrektora dąbrowskiego ZOZ i starostę z ewentualnymi podmiotami, które mogą podjąć się tego zadania. Z informacji rzeczniczki prasowej, Katarzyny Kozakiewicz wynika, że nie będzie to Ujastek, ale na tym etapie rozmów, nawet gdyby miał to być ten prestiżowy krakowski szpital, pewnie i tak media nie otrzymają takiego potwierdzenia. Dziwne jednak wydaje się to stanowcze dementi ze strony PR-u szpitala, które mogłoby sugerować, że ta placówka nie jest wśród podmiotów prowadzących rozmowy z dyrekcją dąbrowskiego ZOZ – u. Oczywiście na tym etapie dla każdego podmiotu medycznego (nawet potencjalnie zainteresowanego przejęciem dąbrowskiego oddziału) najgorsze byłoby ujawnienie takich informacji. Tajemnica handlowa nie pozwoli na przedwczesne informacje, przed podpisaniem ewentualnej umowy, dlatego naciski na to, żeby ujawnić konkretny podmiot bardziej szkodzą całej sprawie, niż pomagają. Co nie oznacza, że nie powinno się informować opinii publicznej o ewentualnym widmie likwidacji, gdy takie informacje się pojawiły. Społeczeństwo potrzebuje jasnej informacji w tej sprawie i się jej domaga (na co zwrócili uwagę radni powiatowi podczas sesji). Społeczeństwo chce wiedzieć, czy za rok będzie istnieć w Dąbrowie Tarnowskiej ginekologia i porodówka; czy kobiety w potrzebie będą mogły na przykład liczyć na opiekę ginekologiczną. Należy więc trzymać rękę na pulsie, a jak widać doping społeczny nie szkodzi, lecz zaszkodzić sprawie może ogłaszanie przejęcia oddziału przez jakiś podmiot, gdy jeszcze trwają rozmowy i nic nie jest przesądzone. Jest duża szansa, że dąbrowski oddział zostanie przejęty przez zewnętrzny podmiot medyczny, ale trzeba dać przestrzeń i czas na te rozmowy; bez niepotrzebnych ingerencji w tajemnicę handlową. Pożądane jest zainteresowanie całą sprawą, ale niekoniecznie ogłaszanie sukcesu przed podpisaniem umowy na przejęcie ginekologii – położnictwa. Miejmy nadzieję, że rozmowy z podmiotami (podmiotem medycznym?) przebiegną pomyślnie i za kilka czy kilkanaście dni opinia publiczna zostanie poinformowana o sukcesie i dowie się, kto przejmie po Tuchowie dąbrowski oddział.
us
Pojawiające się w sieci spekulacje zweryfikowało też radio RDN Małopolska



