Dzisiaj:
Środa, 31 grudnia 2025 roku
Dawid, Dawida, Dionizy, Eugeniusz, Irmina, Katarzyna, Łazarz, Rainer, Sabin, Sewer, Uniedrog

O GINEKOLOGII I POŁOŻNICTWIE NA SESJI RADY MIASTA

30 grudnia 2025 | Brak komentarzy

Również radni miejscy domagali się informacji na temat sytuacji dąbrowskiego oddziału ginekologiczno – położniczego. Otrzymali ją na sesji od wicestarosty oraz dyrektora ZOZ w Dąbrowie Tarnowskiej.

Radni zauważyli „światełko w tunelu”, mimo iż sytuacja jest bardzo trudna i w obliczu zamknięcia lada moment porodówki, od jakiegoś czasu już wiadomo, że nie uda się utrzymać ciągłości funkcjonowania tej jednostki w dąbrowskim szpitalu.

Na sesję miejską przybył wicestarosta Krzysztof Bryk oraz dyrektor ZOZ Łukasz Węgrzyn, by poinformować, jak sprawa się ma naprawdę i rozwiać fake newsy oraz wyprostować dezinformację narosłą „grubą warstwą” wokół sprawy dąbrowskiego oddziału ginekologiczno – położniczego, który kończy swoją działalność już 31 stycznia. A od jakiegoś czasu działa w sposób, który wskazuje na nieuchronną likwidację. W nowy rok Dąbrowa Tarnowska wkracza tak naprawdę bez ginekologii i położnictwa, choć oddział fizycznie jeszcze istnieje do końca stycznia, ale pacjentki skarżą się, że od 24 grudnia nie ma już przyjęć w trybie zwykłym. Od czasu porażki rozmów z podmiotami medycznymi wiadomo było, że w Dąbrowie nie uda się utrzymać porodówki do czasu np. odpowiedzi na wniosek szpitala o ogłoszenie konkursu przez NFZ w tym zakresie.

Dąbrowscy radni miejscy stanęli na wysokości zadania i prosząc tydzień wcześniej o spotkanie ze starostą w sprawie porodówki, dobrze przygotowali się do dyskusji. Zadawali rozmaite, szczegółowe pytania dotyczące najbliższej przyszłości oddziału, próbowali podpowiadać ewentualne sposoby wyjścia z impasu, ukazywali ten problem z różnych perspektyw, szukali wyjaśnień dla informacji, które pojawiały się w przestrzeni społecznej, a niekoniecznie miały coś wspólnego z prawdą.

Radni zwrócili uwagę na bardzo ważne aspekty sprawy, o których albo się zapomina, albo się je pomijało dotychczas w publicznych dyskusjach na ten temat. Po pierwsze przy takiej zapaści demograficznej i w kontekście starzenia się społeczeństwa na pierwszy plan wychodzi ginekologia, która kobietom w każdym wieku zapewnia bezpieczeństwo medyczne. Wiele kobiet urodziło już swoje dziecko/ dzieci, inne nie mogą bądź w ogóle nie chcą być matkami, jeszcze inne są w wieku poprokreacyjnym. Wszystkie te grupy wiekowe mogą jednak potrzebować ginekologicznej pomocy medycznej, w tym pilnej w stanach nagłych. Na to zwrócili uwagę m.in. Andrzej Giza oraz Bogusława Bator, zaś nie mniej ważną kwestią był aspekt poruszony przez Jacka Świątka, czy można, bez czekania na nowy konkurs NFZ, dokonać cesji dotychczasowego kontraktu. Tym bardziej, że kontrakt jest rozpisywany prawdopodobnie raczej na konkretny oddział, a nie na podmiot go prowadzący. To o tyle istotne, że jak zwrócił uwagę radny, takie rozwiązanie byłoby łatwiejsze, być może szybsze i pewne. Nie wiadomo natomiast, jak postąpi NFZ z nowym kontraktem.

Głos w sprawie szpitala pierwszy zabrał wicestarosta, Krzysztof Bryk.

W kwietniu 2015 r. szpital podpisał umowę na przejęcie usług medycznych przez Centrum Zdrowia Tuchów, oczywiście za zgodą rady powiatu i od 2015 r. oddział ginekologiczno – położniczy i oddział noworodków, oddział ZOL jest prowadzony przez Centrum Zdrowia Tuchów. Ta umowa obowiązywała od 2015 do 2025 r. W 2024 r. Centrum Zdrowia Tuchów wystąpił do szpitala – chciał mieć zapewnienie, czy (w związku z planami i inwestycjami) zostanie przedłużona umowa na kolejny okres. Rada powiatu 28 maja 2024 r. podjęła uchwałę, wyrażając zgodę na przedłużenie przez dyrektora umowy na kolejne 10 lat tj. do 30 kwietnia 2035 r. na pawilon zakaźny, pierwsze piętro, na pawilon zakaźny drugie piętro, na oddział ginekologiczno – położniczy i oddział noworodków o powierzchni 1094 m na okres do 30 czerwca 2035 r. Dyrekcja zaproponowała tylko urealnienie kosztów korzystania z usług. Koszty, jakie ponosił Centrum Zdrowia Tuchów, na koniec roku pokrywały tylko w 30%. koszty, jakie ponosił szpital. Rozniosła się nieprawda, że szpital podniósł o 300% czynsz. Absolutnie to jest nieprawda, bo umowa na powierzchnię – na te 1100 m prawie – została podpisana w maju 2025 r. o wskaźnik inflacji. Natomiast ta umowa na usługi medyczne była zaproponowana wyłącznie o urealnienie kosztów. Przykładowo powiem, jak umowa była podpisywana w 2015 r. to stawka anestezjologa była w granicach 64 zł, pielęgniarki w granicach 15 – 20 zł, dzisiaj płacimy anestezjologowi 250 zł, a pielęgniarce – powyżej 100 zł, a więc zaproponowano urealnienie kosztów. Praktycznie szpital Tuchów nie odniósł się do tej propozycji – praktycznie nie był w ogóle zainteresowany rozmową, targowaniem. Powiadomił w listopadzie Narodowy Fundusz o zaprzestaniu świadczenia usług z dniem 30 stycznia. Powiadomił ustnie dyrekcję szpitala o tym fakcie, natomiast nie pofatygował się nawet powiadomić pisemnie. Po tej informacji dyrektor szpitala wystąpił do Narodowego Funduszu o ogłoszenie konkursu na świadczenie usług, jak również podjął rozmowy z innymi podmiotami, które mogłyby świadczyć te usługi. Na dzień dzisiejszy nie mamy niestety zawartych umów, natomiast nie mamy też odpowiedzi z Narodowego Funduszu. Jeżeli będzie pozytywna odpowiedź z Narodowego Funduszu, będziemy rozważać, co możemy zrobić, czy przystąpi szpital, czy przystąpi jakiś inny podmiot do tych usług – tłumaczył wicestarosta Krzysztof Bryk na sesji rady miasta.

Nie zamyka nasz szpital – prowadzony przez powiat – tego oddziału, natomiast te oddziały są prowadzone już od 10 lat i świadczeniobiorca, który to prowadził, rezygnuje z wykonywania usług. Przemawia za tym demografia. Można powiedzieć tak brutalnie – dokąd był biznes – prowadzili, jeżeli ten biznes się kończy to nie mamy możliwości zmusić podmiotu do prowadzenia tych świadczeń.

Czyli jest taka mała iskierka jeszcze w tunelu, że być może ten oddział będzie prowadzony i nie jest jeszcze całkowicie skreślony? I drugie pytanie: jeżeli chodzi o dawny pawilon zakaźny, to czy Tuchów zrezygnował z prowadzenia tego ZOL – u, bo tam pewno biznes się dobrze kręci, to oni to trzymają. To czy by nie należało ich wyprowadzić stamtąd całkowicie – jeżeli z jednego zrezygnowali, to niech i zrezygnują z tego, co jest dochodowe – dopytywał Tadeusz Gubernat.

Jest taka możliwość [że porodówka nie zostanie zlikwidowana – red.], jeśli Narodowy Fundusz Zdrowia jako płatnik, który wyznacza mapę potrzeb zdrowotnych, uzna i ogłosi konkurs, to szpital jest przygotowany na prowadzenie dalszej działalności. Warunki konkursu określają, jaki będzie wysoki kontrakt, co należy spełnić, żeby do niego przystąpić. Aczkolwiek, tutaj należy powiedzieć, że z danych za 2024 r. w Małopolsce żaden szpital nie miał wyniku dodatniego, jeżeli chodzi o prowadzenie tego typu oddziałów. Pięć oddziałów się już zlikwidowało, a strata za 2024 r. to jest prawie 90 mln zł wygenerowana przez te oddziały. Jeżeli chodzi o pytanie drugie: Zakład Opiekuńczo – Leczniczy i hospicjum jest dalej prowadzone w budynku po byłym zakaźnym. Umowa została podpisana do 2035 r. Czy jest dochodowy – ciężko mi powiedzieć, natomiast taka jest tendencja teraz w społeczeństwie, jednakże społeczeństwo się starzeje i takie oddziały – zresztą to zapowiada też Ministerstwo Zdrowia – będą otwierane i poszerzane. W 2024 r. urodziło się najmniej dzieci w historii od wojny, odkąd są te badania statystyczne podawane – 252 tys osób, natomiast w tym roku za trzy kwartały już jest prawie 20 tys dzieci mniej, bo może 230 tys będzie. Na to patrzę trochę szerzej – z tym problemem państwo, my będziemy się musieli za kilka lat zmierzyć, bo jak się czyta w Tarnowie w ciągu najbliższych sześciu lat 48 pierwszych klas będzie zamkniętych w szkole podstawowej. Więc ten problem jest szerszy. Jak w Tarnowie zamknął się oddział pediatryczny w nowym szpitalu i rozmawiałem z doktor Radziszewską, to zastanawialiśmy się, co zrobimy, jak te dzieci trafią nagle do nas do szpitala, jak je pomieścimy. Okazuje się, że pół oddziału jest puste, że dzieci nie ma. I to niestety nie bierze się z tego, że nie chorują, tylko tych dzieci po prostu jest dużo mniej – tłumaczył dyrektor ZOZ, Łukasz Węgrzyn.

Otworzyłem sobie mapę, która pokazuje wskaźnik dzietności w Polsce powiatami. W celu zapewnienia odpowiedniego poziomu demograficznego to powinien być wskaźnik dzietności na poziomie 2,3, natomiast w Polsce jest już od iluś lat znacznie mniejszy i dla naszego powiatu za rok 2024 jest 1,03. To jest jeden z najniższych w zasadzie w Województwie Małopolskim. Tak że te perspektywy są słabe. Natomiast w ubiegłym roku w naszym powiecie urodziło się 397 dzieci. W tym roku – mam dane za 11 miesięcy – wliczając statystycznie ten jeden miesiąc, to będzie prawdopodobnie 360 dzieci. To jest ubytek 10% w skali roku. W tym roczniku, co ja się urodziłem, urodziło się w granicach 720 tys. Pan dyrektor mówił, że w tamtym roku urodziło się 252 tys, a w tym roku statystycznie z grudniem będziemy mieć 240 tysięcy. Te liczby mówią same za siebie, natomiast ważne jest, że nawet dla tej części, która jest, te świadczenia muszą być i to jest dla nas bardzo ważne i zrobimy wszystko to, co tylko będzie można, żeby dostępność tych usług była na dobrym poziomie i w miarę dostępna. Ale z niektórymi sprawami nie wygramy – tłumaczył wicestarosta, Krzysztof Bryk.

Czy wygaśnięcie ginekologii nie spowoduje komplikacji w innych oddziałach, bo np. ktoś dzwoni, bóle brzucha u kobiety, czy nie pojadą z nią prosto do Tarnowa, bo tu nie będzie konsultacji ginekologicznej w ramach opieki w szpitalu zapewnionej? Czy to nie uderzy potem w funkcjonowanie całego organizmu szpitala, bo tu mogą być takie zagrożenia. Po drugie – sam powiat nie jest takim „nośnikiem” tych dzieci, bo wiemy, że wokół zlikwidowało się trochę szpitali położniczych, w północną stronę np. jest dopiero oddział w Kielcach. Czy tu nie poszukać jakiegoś rezerwuaru dla naszego oddziału? A trzecia rzecz – chciałem zapytać, ile osób straci pracę? Ile osób z personelu pielęgniarskiego, czy z służb zabezpieczenia, czy z salowych, czy lekarzy, bo tej informacji nigdzie nie znalazłem do tej pory – pytał Jacek Świątek.

My nie zatrudniamy tych osób, więc to jest pytanie nie do szpitala, ile osób straci pracę. My dzierżawimy tę powierzchnię i nie mamy żadnych danych dot. zatrudnienia, natomiast z informacji nieoficjalnych wiem, że wszystkim pracownikom zostały zaproponowane umowy. Nie mam żadnych informacji szczegółowych. Odpowiadając na pierwsze pytanie – nie będzie też żadnych perturbacji co do funkcjonowania szpitala. W szpitalu nie mamy wielu oddziałów przecież, czy kardiologicznych, czy neurologicznych, urologicznych czy innych; są procedury na to, więc tutaj żadnych z tej strony perturbacji nie będzie. Zazwyczaj odbywa się to tak, że jeżeli pacjent jest kardiologiczny, jeżeli jest zagrożenie życia, np. zawał, to jest retransmisja, już ratownicy medyczni w karetce wysyłają do szpitala w Tarnowie czy w Mielcu informacje, lekarz dyżurny stwierdza, w tym czasie jest przygotowany zespół i zabezpieczone są te pierwsze godziny, żeby pacjentowi uratować życie. Więc tutaj takich obaw nie ma. W 2025 r. w Brzesku, Proszowicach, w Krynicy i w Olkuszu w naszym województwie, natomiast w Województwie Świętokrzyskim w Staszowie, Busku, Pińczowie zostały zlikwidowane porodówki – prawie 30 oddziałów w całej Polsce. Trzeba powiedzieć, co jest też przyczyną. Oczywiście sprawy demograficzne, ale również sprawy finansowe. Narodowy Fundusz Zdrowia raz, że nie finansuje świadczeń po cenach rzeczywistych, więc na spotkaniach ostatnio, które było w Warszawie podawano dane z pięciuset szpitali i z tych pięciuset, 430 szpitali ma wynik ujemny, 70 tylko ma wynik dodatni i oprócz tego my finansujemy Narodowy Fundusz Zdrowia, kredytujemy, można powiedzieć, bo świadczenia za drugi, trzeci kwartał tego roku będziemy mieli zapłacone w pierwszym albo drugim kwartale następnego roku. Tak wygląda właśnie finansowanie tego, co jest poza siecią szpitalną; jeżeli chodzi o same oddziały, to wygląda to tak, że szpital posiada ryczałt. Kontrakt to jest ryczałt i jeżeli się wykona ten ryczałt poniżej 98%, to na następny rok jest o tę kwotę korekta, jest obniżane, natomiast jeżeli się wykona więcej, powyżej 102% to nie jest płacone. My tak w zeszłym roku mieliśmy – 106 czy 107% czyli leczyliśmy pacjentów za kilka mln zł i za to nie dostaliśmy pieniędzy, ale przyjmujemy wszystkich, nie odmawiamy. Tak się słyszy w telewizji często, że szpitale już w listopadzie przenoszą zabiegi, czy nie przyjmują pacjentów, przerzucają na następny okres. W 2026 r. mówi się, że dziura w NFZie to jest ponad 25 miliardów zł. Niestety tak to wygląda – odpowiedział dyrektor ZOZ.

Czy jakby został pomniejszony oddział noworodków, a został przynajmniej, w większej części, oddział ginekologiczny, czy też nie byłoby możliwości, żeby to utrzymać, ponieważ na pewno ginekologia będzie tu potrzebna i myślę, że zainteresowanie by było. Czy nie byłoby możliwe to, żeby przynajmniej szpital był w stanie utrzymać w większej części na tym oddziale ginekologię, a w mniejszej części – położnictwo? Być może wtedy udałoby się jakoś to powiązać i utrzymać? – dociekała Bogusława Bator.

Tak, jak wspominałem na początku, od Funduszu zależy, który ewentualnie może ogłosić konkurs tutaj na świadczenia i w tym konkursie są określone warunki, na jakich należy przystąpić. Są pewne normy minimalne, są parametry podane i jacy pracownicy, jaki sprzęt i jaki oddział, więc to decyduje Narodowy Fundusz Zdrowia o tych warunkach prowadzenia oddziału. Minimalne są takie, jeżeli oddział jest uwarunkowany jak u nas na dwóch skrzydłach, trzecie skrzydło – trakt porodowy, to minimum w każdym skrzydle musi pracować dwie osoby. W zasadzie w sumie chodzi o pięć osób. Pięć osób, to jest tak naprawdę 25 osób, żeby całodobową zapewnić opiekę, to jedna osoba, to jest pięć etatów, czyli 25 osób do pracy. Te warunki muszą być spełnione, no i też dla tych osób potrzebujemy pieniędzy. Aktualnie stawki w zależności od wykształcenia pielęgniarki, położnej są dość wysokie, bo z kosztami pracodawcy brutto są w granicach między 15 a 20 tys. zł na osobę, więc to by się kształtowało w granicach między 400 a 500 tys zł miesięcznie na same wynagrodzenia dla pielęgniarek, położnych. Do tego dochodzą jeszcze lekarze, do tego dochodzi utrzymanie budynków, sprzątanie, usługi, sterylizacja itd., więc tutaj koszt utrzymania takiego oddziału to jest ok. 1 mln zł, może i więcej, miesięcznie. Z takiej informacji od zaprzyjaźnionych szpitali, bo stamtąd mamy dane wynika, że kontrakt jest w wysokości 7 – 8 mln zł przez Narodowy Fundusz Zdrowia, więc łatwo można policzyć, że rok rocznie należałoby do tego oddziału dokładać 5 mln zł, może i więcej – dowodził Łukasz Węgrzyn.

A np. jeżeli byśmy przedstawili, że ilość pacjentów jest wyższa, niż NFZ daje pieniążki na utrzymanie, to nie byłoby możliwe, żeby oni w jakiś sposób dołożyli, ponieważ jest większe zapotrzebowanie na leczenie ludzi, niż te pieniążki, które się otrzymuje? – dopytywała Bogusława Bator.

To tak, jak powiedziałem, jest ryczałt stały. My dostajemy co miesiąc 1/12 tego ryczałtu. Z jednej strony jest to do zarządzania dobre, bo wiemy, jaki będzie co miesiąc wpływ gotówki, więc łatwiej sobie pewne rzeczy zaplanować, natomiast jeżeli się zrobi coś więcej, to tak wygląda ryczałt, że niestety tych pieniędzy się nie dostaje – tłumaczył ponownie Węgrzyn.

Pan starosta mówił o liczbie urodzeń, ale sami wiemy, że to jest oddział ginekologiczno-położniczy i jeżeli patrzymy tylko przez pryzmat urodzeń, to niedobrze, ponieważ mamy wiele kobiet, które potrzebują tej pomocy. Myślę, że pan dyrektor jako bardzo dobry menadżer, można powiedzieć, że nawet ministrowie i wojewodowie brali z niego przykład w Covidzie, myślę że z tym problemem da radę sobie poradzić i tak jak tutaj koleżanka wcześniej mówiła, oddział ginekologiczny powinien tu być. Myślę, że patrząc makroekonomicznie, gdy inne sąsiednie oddziały się likwidują, myślę, że nasz oddział miałby szansę przeżyć. Miałby szansę prosperować i może ten najgorszy okres mógłby przetrwać. Ja mam jeszcze pytanie do pana starosty – czyli 1 stycznia 2026 r. mamy oddział, czy go nie mamy? – Panie dyrektorze myślę, że to, co tutaj kolega Jacek też mówił, że w obrębie tych oddziałów likwidowanych może też jest szansa dla naszego oddziału, ponieważ może być tak, że szpital w Tarnowie nie przyjmie takiej dużej ilości osób, czy to na oddział położniczy, czy na oddział ginekologiczny – dowodził Andrzej Giza.

Narodowy Fundusz Zdrowia jako płatnik określa obszary, według których uważa, że brakuje zapotrzebowania, brakuje opieki i tak, jak tutaj pan starosta już wcześniej powiedział, 11 grudnia prezesi Centrum Zdrowia Tuchów poinformowali mnie, że kończą taką działalność u nas, natomiast następnego dnia, 12 grudnia, wystąpiliśmy do Narodowego Funduszu Zdrowia o określenie warunków konkursu. Czekamy na odpowiedź. Jeżeli będzie ogłoszony, to będziemy się starali do niego przystąpić. Póki co czekamy i uważam, że takie różne dywagacje są istotne, ale one na razie niewiele wnoszą, ponieważ, mówię, Fundusz określi warunki i możliwości, wtedy informacje my przekażemy, co zaproponował i będziemy chcieli do takiego konkursu przystąpić – wyjaśniał dyrektor dąbrowskiego ZOZ.

Panie starosto, bo pan mówił o 31 stycznia, natomiast w sekretariacie, czy nawet w tygodniu teraz już przed świętami pacjentki już są odsyłane, czyli można powiedzieć, że ten oddział już nie istnieje. Powinien jednak funkcjonować; są zagrożenia życia, są odsyłane pacjentki do Tarnowa, więc 31 stycznia i już 1 luty – nie ma oddziału. Czy tak to mam rozumieć? – dociekał Andrzej Giza.

Z oficjalnych informacji wynika, że 31 stycznia jest zakończenie funkcjonowania oddziału przy Centrum Zdrowia Tuchów. Do tej pory mają prawo własności do powierzchni i do kontraktu, więc my tutaj wpływu nie mamy, czy przyjmują, czy nie przyjmują tych pacjentów. Zgodnie z umową do 31 takie świadczenia powinni wykonywać – tłumaczył Łukasz Węgrzyn.

Takie pogłoski różne chodziły, że temu, że mało było urodzeń w Dąbrowie, na naszym oddziale, to też jest winny Tuchów z tego względu, że zabierał tamte klientki do siebie w Tuchowie; tam chodziły. Chodziły takie pogłoski, że Kraków był zainteresowany, ten „Ujastek” był zainteresowany naszym oddziałem. Co się stało, że zrezygnował z tego zainteresowania? – pytała Aleksandra Prażuch.

Rozmawialiśmy z trzema podmiotami. Rozmowy były zaawansowane, ale otrzymaliśmy informacje, że ze względów ekonomiczno – demograficznych jednak nie podejmą się prowadzenia tego oddziału – wyjaśniał dyrektor ZOZ.

Sprawy są ważne. Chodzi o bezpieczeństwo połowy naszej populacji – takie bezpieczeństwo zdrowotne, dlatego cieszymy się, że jest pan dyrektor i pan starosta i trochę tych sytuacji, które były niejasne, nam rozjaśnili. Jeśli tak, trochę hipotetycznie powiem, ten konkurs, o którego ogłoszenie wystąpił dyrektor niedawno będzie ogłoszony i będzie ta część, nazwijmy to, porodowa i ginekologiczna, zabiegowa, to gdyby w jednej czy w drugiej części nie dało się tego prowadzić z uwagi na to finansowanie procedur, to rozważymy albo jedną, albo drugą część prowadzenia i czy Zarząd powiatu będzie miał w tym zakresie jakąś propozycję? Bo spotkaliśmy się ostatnio w szpitalu z samorządowcami z regionu i takie padły deklaracje, że jeśli jakaś będzie nadzwyczajna potrzeba, to może byśmy wspólnie sprawę przemyśleli i próbowali pomóc w takim kontekście, że może będzie jakiś okres trudniejszy z nadzieją na to, że te procedury w nieskończoność niedoszacowywane być nie mogą. (…) Na pewno byłby to wysiłek wielki, chociaż myślę, że te kwoty, które padły – te około 7 mln zł – to jest za prowadzenie całości. Społeczeństwo się starzeje. Idąc tym tokiem myślenia, które się pojawiło kiedyś w odniesieniu do oddziału zakaźnego, kiedy był Covid, że jakaś tam mapa powstała i ten oddział u nas powstał i powiem, że dzięki temu pewnie też i finanse się poprawiły nasze, to czy kiedyś, w obliczu tych różnych likwidacji tutaj w regionie tych oddziałów nie powstanie takie miejsce, gdzie przecież w niewielkiej odległości – gdzieś 50 czy 70 km – te oddziały porodowe czy ginekologiczne muszą funkcjonować, bo dotyczy to ogromnej rzeszy populacji, nie tylko naszej, ale przecież i ościennych powiatów, a nawet województw czy podkarpackiego, czy świętokrzyskiego. I jeszcze się zapytam dyrektora: jak dyrektor to ocenia, czy jest nadzieja na pomyślne ogłoszenie tego konkursu? – dopytywał burmistrz, Krzysztof Kaczmarski.

Trudno odpowiadać za Fundusz. Tak jak powiedziałem Fundusz jest płatnikiem i tę mapę potrzeb ustala wg swoich wskaźników, więc on widzi, jakie osoby z jakiego regionu na co chorują, gdzie te świadczenia są wykonywane. Trudno dywagować, czy będzie ogłoszenie, czy nie będzie. Takiej informacji nie mam, ale może być tak, że nie ogłoszą, może być, że ogłoszą. Kiedyś próbowałem razem z dr. Norbertem Kopciem, byliśmy w NFZie, chcieliśmy uruchomić oddział urologiczny w Dąbrowie, a takiej zgody nie było, ale to było coś nowego, a tutaj funkcjonowało, istniało, więc uważam że szanse są, ale to większość zależy od Narodowego Funduszu Zdrowia. To tak wygląda z poradniami – otwarliśmy kilka poradni w zeszłym roku – czy poradnia urologiczna, czy zakaźna czy hepatologiczna – Fundusz wyraził zgodę i na takie też złożyliśmy, więc tutaj czekamy na informacje. Jeśli tylko będzie jakaś informacja zwrotna, to niezwłocznie poinformujemy – wyjaśniał dalej Łukasz Węgrzyn.

Panowie wójtowie, burmistrzowie spotkali się z panem starostą, z panem dyrektorem szpitala i omawialiśmy właśnie tę sprawę. Ale tutaj główną sprawą jest kontrakt. Trudno dzisiaj zgadywać co będzie, gdybać. Będzie kontrakt, będzie informacja o kontrakcie, to wtedy musimy podjąć jakieś decyzje i tu – jeżeli będzie taka potrzeba – będziemy rozmawiać z samorządowcami tak, jak uzgadnialiśmy na spotkaniu – zobowiązał się wiceburmistrz, Krzysztof Bryk.

Czy jeśli Tuchów miał ten kontrakt i on wypowiedział ten kontrakt, to czy nie można tej promesy po prostu przepisać na nowego uczestnika, czy takie zabiegi nie byłyby prostsze, niż nowy konkurs? Czy nie dałoby się po prostu „wejść w buty” poprzednika, no bo oni mieli jakiś ten kontrakt zawarty. Kończą ten kontrakt i ta suma tych pieniędzy w tym Narodowym Funduszu się ani nie zwiększyła, ani nie zmniejszyła, tylko to było w jakiś prognozach zapisane – dociekał radny Jacek Świątek.

Starosta mówił i pan burmistrz odnośnie tego spotkania samorządowców; ja myślę, że jeszcze przed decyzjami, które będą przed nami, czyli odnośnie tego kontraktu – bo rozumiem, że samorządowcy, z tego co ja mam informacje byli tylko z powiatu dąbrowskiego i ewentualnie z gminy Żabno – natomiast myślę, że ze świętokrzyskiego czy z podkarpackiego, z tych powiatów myślę, że też warto by zaprosić, albo zaproponować ewentualnie jakieś współfinansowanie, jeżeli będzie ta dokładka, bo na pewno z Województwa Świętokrzyskiego, czy z powiatu buskiego na pewno im bliżej tutaj do Dąbrowy Tarnowskiej, niż do Kielc, więc myślę, że warto rozmawiać. Im więcej samorządów, które złożą się na tę dokładkę, tym łatwiej będzie to udźwignąć i utrzymać ten oddział, jeżeli ten kontrakt NFZu będzie poprawny – mówił Andrzej Giza.

Zaproszenie trafiło do wszystkich ościennych gmin i powiatów. Akurat z Żabna nikt się nie zgłosił, natomiast zgłosiła się pani dyrektor Departamentu Zdrowia ze starostwa powiatowego w Tarnowie, przyszła na spotkanie pani burmistrz Radomyśla, był przedstawiciel Nowego Korczyna. Natomiast była w kontakcie też pani wójt Łubnic i burmistrz z Pacanowa. Nie byli osobiście, ale się kontaktowali ze mną, tak że jest zainteresowanie. Samorządy są zainteresowane działaniem, natomiast jeżeli chodzi o środki – zobaczymy, nikt nie powiedział nie, natomiast zobaczymy, jak to będzie. Nie wyprzedzajmy faktów. Decyzja o kontrakcie będzie ważna w tej sprawie – wyjaśniał wicestarosta, Krzysztof Bryk.

Jeszcze tutaj chciałem uzupełnić, nie tylko jeżeli chodzi o ginekologię, ale z analizy pacjentów, którzy przyjeżdżają do nas do szpitala wynika, że 50%, jeżeli chodzi o Izbę Przyjęć, to są pacjenci spoza naszego powiatu ze względu na dobrą opiekę i dostępność np. pediatrów. Ze świętokrzyskiego i z podkarpackiego nawet 50% pacjentów – dopowiedział dyrektor ZOZ.

Może jeszcze powiem jedno słowo. Jak to było z tymi porodami: w tamtym roku w naszej porodówce urodziło się 476 dzieci i to połowę z naszego powiatu, połowę z ościennych. Natomiast prawie połowa dzieci z naszego powiatu urodziło się poza powiatem – mówił wicestarosta. Krzysztof Bryk.

us


Skomentuj (komentując akceptujesz regulamin)