Dzisiaj:
Czwartek, 18 kwietnia 2024 roku
Apoloniusza, Bogusław, Bogusława, Flawiusza

TAKIEJ NOCY BLUESOWEJ JESZCZE NIE BYŁO!

18 lipca 2022 | komentarze 2

Prawdziwy wybuchowy miks stylów, inspiracji i artystów podczas IX edycji Dąbrowskiej Nocy Bluesowej zaskoczył zgromadzonych gości i zdominował Dni Dąbrowy Tarnowskiej, które rozpoczęło to cykliczne wydarzenie.

Tym bardziej, że clou imprezy był występ Sebastiana Riedla (syna sławnego, nieżyjącego lidera „Dżemu”), któremu towarzyszył fenomenalny Wojtek Klich. Nie ustępował im Marek „Makaron” Motyka, utalentowany gitarzysta i pieśniarz bluesowy ze Śląska, wykorzystujący w swojej twórczości stare śląskie pieśni.

Do tego krakowska grupa „Kriva Drina” z gościnnym występem Michała Gąsiora urodzonego w Dąbrowie Tarnowskiej, która zaczarowała publiczność etno i folkiem z pogranicza serbsko-bośniackiego; muzyczną emanacją słowiańskiej duszy. A wszystko to było możliwe dzięki Sebastianowi Lechowiczowi i rodzimemu zespołowi „Ci, Co Wcześniej”, (czyli… ci, co zawsze i od zawsze), który zapoczątkował cykl nocy bluesowych, oraz twórczemu wsparciu współorganizatora wydarzenia –  DDK i dyrektora Pawła Chojnowskiego. Tak wysoko postawioną poprzeczkę muzyczną trudno będzie przeskoczyć przyszłorocznej nocy bluesowej. Gromki aplauz, śpiewane razem z artystami piosenki, reakcje na dygresje (muzyczne i nie tylko) Wojtka Klicha, który, poza niekwestionowanym talentem muzycznym, jest również świetnym showmanem, oraz domaganie się bisów pokazało, do jakiego formatu rozrosła się, zapoczątkowana dziesięć lat temu, impreza. Chyba samych organizatorów zaskoczyła liczba i reakcje gości, zwłaszcza, że to muzyka skierowana do węższego grona odbiorców, niż niedzielny występ gwiazdy Dni Dąbrowy Tarnowskiej.

– Dziewiąta Dąbrowska Noc Bluesowa. Miejsce absolutnie nieziemskie! Magia już jest! Przed chwileczką Wojtek „Makaron” Motyka z Bytomia ubrał się we fraczek, kapelusik i jest rzeczywiście muzycznym magikiem. Robi magiczne rzeczy na scenie. Ale tak na serio – rzeczywiście synagoga jest takim miejscem, gdzie mogą się wszyscy spotkać, mogą coś nowego znaleźć, wykrzesać i to się dzieje na nocach bluesowych, niezmiennie od 9 lat; z jednym rokiem przerwy pandemicznej. Ale już w ubiegłym roku nie daliśmy się obostrzeniom pandemii i ten koncert, oczywiście w rygorach sanitarnych, zorganizowaliśmy tutaj, na dziedzińcu, przed synagogą. Dziś będzie się bardzo dużo działo, dlatego, że jesteśmy niesamowicie wytęsknieni i spragnieni po tych dwóch latach niebytu. Na początek wystąpi, o dziwo, zespół nie bluesowy – to taki przykład, że eksperymentujemy muzycznie. Kilka lat temu mieliśmy granie bluesowe, ale przebojów… discopolowych. Wyszło to fenomenalnie, bo okazało się, że w disco polo jest jakaś… nadzieja J. I dlatego właśnie w niedzielę jest „Bayer Full”, bo w disco polo jest nadzieja jednak – mówił dyrektor DDK i OSK, Paweł Chojnowski  – Wyszło to fantastycznie, ludziom się bardzo podobało, okazało się, że można się bawić, zmieniając tylko styl, i już jest inny świat.

– A dziś będzie muzyka bałkańska. Drina to nazwa rzeki, która płynie między Serbią a Czarnogórą, wije się, jest kręta, dlatego zespół przyjął nazwę „Kriva Drina” i ta muzyka jest też jak Kriva Drina – pełna meandrów, pełna poszukiwań, tworzenia nowych wartości, nowych walorów. Wprowadzenie nuty bałkańskiej do bluesa może wydawać się dziwne, ale może być też twórcze. Mam nadzieję, że będzie twórcze, a dziwność będzie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Oprócz „Krivy Driny” (w którym to zespole zagra jeden z naszych wspaniałych młodych rodaków, pochodzących z Dąbrowy Tarnowskiej, Michał Gąsior, który jest obecnie krakusem), wystąpi zespół „Ci, Co Wcześniej” czyli ci, co zawsze, ci, co wczoraj i ci, co za rok oraz współtwórca i inicjator Dąbrowskich Nocy Bluesowych (za co jesteśmy mu dozgonnie wdzięczni!), Sebastian Lechowicz. Człowiek, który jest niesamowicie ciekawą osobowością, a jak go kiedyś zobaczyłem w „Piwnicy Pod Baranami” w Krakowie, to byłem pod wrażeniem, bo okazało się, że chłopak od nas, tutaj z Dąbrowy, rozkręca rynki muzyczne w Małopolsce, na arenie stołecznej – że tak powiem – Małopolski. Oprócz tego Wojtek Klich ze swoją wspaniałą grupą profesjonalnych, ciekawych i oryginalnych muzyków. Wojtek jest dziś na boso. Temperatura jest w granicach 20 stopni. Zapytałem, czy jeżeli będzie przymrozek o 11 w nocy, to nie przerazi Go to. Powiedział, że nie będzie mrozu, więc tego się trzymamy. Wojtek Klich wystąpi gościnnie również z Sebastianem Riedlem – to jest taki największy „magnes” w tym roku. Mieliśmy takie zapytania od fanów, kiedy będzie Sebastian Riedel, tak jakby nie chcieli przyjść na całą noc bluesową. J Ja ich celowo wprowadzam w błąd i mówię, że o godzinie 18, bo o 18 będzie „Kriva Drina”. Sebastian Riedel zaśpiewa z Wojtkiem Klichem kilka swoich własnych przebojów i kilka przebojów „Dżemu”. Wystąpi również Wojciech Marek „Makaron” Motyka – śląski bluesman, który „rozwali scenę” – jestem tego pewien. Nie wiem, co to znaczy, że „rozwali scenę” i w jaki sposób , ale myślę, że będzie to zupełnie nowa jakość w bluesie dąbrowskim. Jesteśmy pełni entuzjazmu i mamy nadziej, że kolejni muzycy bluesowi będą się tutaj rozwijać i prezentować w następnych latach – mówił Paweł Chojnowski.

– Najważniejsze dla nas jest to, że mamy kolejną edycję, że udało nam się, dziewiąty raz z kolei, kontynuować tę tradycję, która narodziła się ponad dziesięć lat temu, więc jest to dla nas niesamowita radość i sukces. Drugim sukcesem jest to, że ludzie bardzo chętnie przychodzą na tę imprezę i z roku na rok jest ich coraz więcej. Wydaje się, że w tym roku jeszcze przed rozpoczęciem imprezy widzów jest dużo więcej, niż ostatnio, więc mam nadzieję, że ta tendencja będzie tylko wzrostowa. Dzięki pomocy naszych sponsorów, patronów, zaangażowaniu Pana dyrektora Dąbrowskiego Domu Kultury, Pawła Chojnowskiego, udało nam się ściągnąć na tę edycję wyjątkowych gości. To jest Sebastian Riedel, syn słynnego Ryśka Riedla z „Dżemu”, jest to Pan Wojciech Marek „Makaron” Motyka prezentujący wyjątkowy i niespotykany nigdzie indziej styl śląskiego bluesa i oczywiście Pan Wojciech Klich, który jest, nie tylko w regionie, niesamowicie znaną postacią, jeżeli chodzi o bluesa i jednocześnie ważną dla bluesa w regionie. Jest to niesamowicie mocny set up. Dodatkowo do tego wszystkiego, jako wisienkę na torcie, mamy zespół „Kriva Drina”, który prezentuje troszkę inne niż bluesowe rytmy, ale nadal około bluesowe. Jest to muzyka bałkańska. I oczywiście skład mojego autorstwa, czyli „Ci, Co Wcześniej” – ludzie, którzy zakładali tę imprezę jedenaście lat temu – mówił Sebastian Lechowicz.

Inicjator Dąbrowskich Nocy Bluesowych pochodzi z Dąbrowy Tarnowskiej i jest tu znany. Od kilku lat mieszka w Krakowie, a ostatnio występował nawet w sławnej… „Piwnicy Pod Baranami”, kuźni polskich artystów i ludzi kultury, w której karierę zaczynało wiele polskich sław.

– Nie ma tutaj ograniczeń, jeżeli chodzi o to, skąd pochodzimy. Ja zachęcam każdego. Jeżeli tylko ma się chęci i będzie się ciężko pracować, to jest się w stanie osiągnąć wszystko. Ja nie uważam się za osobę, która jest wielką gwiazdą, bo nie jestem, po prostu robię swoje i to, że dostałem zaproszenie od tak wspaniałych muzyków, jak muzycy z „Piwnicy Pod Baranami” na cykliczne koncerty było dla mnie wielkim zaszczytem, wyróżnieniem, ale także takim poczuciem, że jest coś niesamowitego w tej przygodzie muzycznej, którą rozpocząłem kilkanaście już lat temu. Natomiast dla mnie jest to porównywalne do brania udziału w takich koncertach, jak tutaj, w Dąbrowie Tarnowskiej. Dla mnie jest to przykład tego, że z małego pomysłu, który zrodził się gdzieś w głowie, jeżeli tylko się chce, to tak naprawdę wszystko jest możliwe i to jest niesamowite, że po ponad dziesięciu latach ta impreza dalej trwa, i trwa tu w takiej formie – podkreślił Sebastian Lechowicz, który, podobnie jak Michał Gąsior (oboje pochodzą z Dąbrowy) odnosi sukcesy w stolicy Małopolski, a mimo tego pozostał skromny.

– Wytęsknieni, wyczekani, dwa lata posuchy, wracamy do życia. Bardzo się cieszymy. Między piątą a szóstą falą koronawirusa witamy na dziewiątej Dąbrowskiej Nocy Bluesowej i mamy nadzieję, że to żart z tymi falami – zapowiadał Paweł Chojnowski – Organizatorami całych Dni Dąbrowy, bo przecież noc bluesowa jest w ramach Dni Dąbrowy są: Dąbrowski Dom Kultury, Urząd Miejski w Dąbrowie Tarnowskiej. Współorganizatorem nocy bluesowej od samego początku, inicjatorem i pomysłodawcą, człowiekiem – orkiestrą jest ten oto tutaj skromny człowiek, Sebastian Lechowicz.

Koncert krakowskiej grupy „Kriva Drina” będzie przekraczaniem granic kulturowych Dąbrowskiej Nocy Bluesowej, ale też będzie nowym wyzwaniem estetycznym, swoistą podróżą do historycznej Panonii – wielobarwnej, różnorodnej krainy rozciągającej się niegdyś od Bałkanów do południowo – wschodnich kresów Rzeczypospolitej. Cieszę się ogromnie, że ten koncert jest tutaj, bo jesteśmy w miejscu, który jest miejscem spotkania kultur, miejscem, w którym łączą się różne – czasem hybrydowe – formy, w którym odnajdujemy swoją tożsamość, znajdujemy to, co nas łączy z innymi, nie to, co nas dzieli. To, co nas łączy, i na te wartości zdecydowanie stawiamy – zapowiadał Paweł Chojnowski. – Na pierwszy rzut przekornie „Kriva Drina” – paradoksalnie daleko od bluesa, ale blisko do twórczych poszukiwań i muzycznych improwizacji.

Krakowska grupa „Kriva Drina”, grająca etno i folk, zaprezentowała muzykę pogranicza serbsko – bośniackiego. Zespół jak rzeka czerpie inspiracje u źródeł , lecz ciągle płynie naprzód w poszukiwaniu nowych form i znaczeń. Przekracza granice i niesie nieskończenie wiele opowieści. Styl „Kriva Drina” to różne oblicza słowiańskiej duszy: karpacka melancholia towarzyszy gorącym brzmieniom Południowo – Wschodniej Europy.
Grupa czerpie inspiracje z tradycyjnych pieśni serbskich, macedońskich, bułgarskich, romskich i bośniackich. Podsumowaniem twórczych działań zespołu było wydanie w 2021 r. albumu „Ażdava”.

Ale w tej grupie krakowskiej i około krakowskiej jest nasza dąbrowska „perełka”: Michał Gąsior. Znamy go z różnych wcieleń muzycznych. Tym razem wystąpi z zespołem „Kriva Drina”. To, co zobaczymy i usłyszymy dzisiaj, myślę, że zapadnie w pamięć na długo – zaznaczył Paweł Chojnowski.

Muzycznym fenomenem okazał się śląski gitarzysta i pieśniarz bluesowy Wojciech Marek „Makaron” Motyka, który zaskoczył nie tylko swoistą aparycją i artystycznym wcieleniem (specyficzny cylinder (szapoklak?), frak, charakterystyczne, eleganckie  buty typu Caponki), ale także niezwykłą barwą i siłą głosu oraz świetnym muzycznym eksperymentem – połączeniem deltowego bluesa z repertuarem zaczerpniętym ze starych śląskich pieśni. Od zawsze gra na gitarze akustycznej, której niepowtarzalne brzmienie odznaczało się jeszcze mocniej i niosło echem również dzięki temu, że impreza odbyła się na dziedzińcu synagogi, który ma niesamowity potencjał akustyczny, a wzmocniło go profesjonalne nagłośnienie. „Makaron” posługuje się rzadko spotykaną w Polsce techniką „fingerpicking” – nic dziwnego, gdyż szlifował swój talent muzyczny i wokalny, podróżując kilka lat po Europie – grając na ulicach i w klubach Francji i Włoch. Dopełnieniem jego charakterystycznego wizerunku była również „ślonsko godka”, którą zwracał się do publiczności.

Wojtek Klich, który występował solowo, ale i gościnnie w duecie z synem słynnego i niezapomnianego lidera „Dżemu”, jest tego formatu muzykiem, że nazwisko artysty mówi samo za siebie. Gitarzysta jest liderem „Bardzo orkiestra”, z którą nagrał album „Przed drugą”. Przez wiele lat był gitarzystą jednego z najlepszych polskich zespołów rockowych – „Ziyo”. Szerzej znany również jako producent popularnych imprez: („Zaduszki Dżemowe”, „Wydmuszki Rockowe”, „Wianuszki” oraz „Rockowe Opłateczki” i „Karolowe Pieśni”), przyciągających uznanych muzyków.  Oprócz tego niesamowity showman, który przyciąga, pociąga i porywa tłumy. Przede wszystkim dzięki niemu publiczność głośno śpiewała znane bluesowe szlagiery i w promieniu co najmniej kilkudziesięciu metrów słychać było ten niezapomniany koncert. Do tego, mimo lipca odznaczającego się wieczorami listopadową temperaturą, i odczuwalnej po zmroku jesieni w centrum lata, Wojtek Klich występował cały czas boso. Był, jak zawsze, wulkanem scenicznej energii.

Najbardziej oczekiwaną gwiazdą wieczoru był oczywiście Sebastian Riedel. Artysta, jako utalentowany nastolatek – w wieku 15 lat – założył zespół „Cree”, którego nazwa przywodzi na myśl fascynacje jego słynnego ojca kulturą Indian. Sebastian szybko poszedł w muzyczne ślady ojca – jest wokalistą, instrumentalistą; gra na gitarze, harmonijce ustnej, perkusji, kultywuje pamięć o swoim ojcu i promuje jego twórczość podczas tras koncertowych („Riedel 4 Riedel”) oraz festiwali („Ku przestrodze” na Przystanku Woodstock i w Jarocinie). Tworzy również własne utwory, ale podczas Dąbrowskiej Nocy Bluesowej zaprezentował przede wszystkim bluesową spuściznę sławnego ojca, Ryszarda Riedla. Wystąpił z Wojtkiem Klichem, a publiczność śpiewała z artystami m.in. takie hity, jak „Whisky”, „Czerwony jak cegła” czy „Sen o Victorii”.

Koncert oczywiście nie mógłby się odbyć  bez występu dąbrowskiej grupy „Ci, Co wcześniej”.
„Ci, Co Wcześniej”, to nie tylko zespół muzyczny, ale projekt, który powstał na potrzeby festiwalu „Dąbrowska Noc Bluesowa”. Trzon zespołu stanowią muzycy od dekady związani z tym niezwykłym wydarzeniem. Każda noc bluesowa oferuje repertuar muzyczny oparty o inny motyw przewodni. I w ten kilka lat wcześniej na dziedzińcu dąbrowskiej synagogi można było usłyszeć przeboje Tadeusza Nalepy, Polskich Dam Bluesa, a nawet… disco polo w wydaniu bluesowym, co było nie tyle nie lada wyczynem, co bardzo ryzykownym posunięciem. Publiczność jednak odebrała to ostatnie jako świetny i umiejętnie przeprowadzony eksperyment muzyczny, który ukazał potencjał… bluesa oczywiście. „Ci, Co Wcześniej” ciężko pracowali przez ostatnie miesiące, by móc zaprezentować szerokiej publiczności coś tak fenomenalnego muzycznie i przyciągającego jak magnes. Korzystali również ze wsparcia i pomocy Pawła Chojnowskiego, zawsze chętnie promującego lokalne talenty. To, co wyszło z pracy i zaangażowania tej grupy ludzi, przeszło najśmielsze oczekiwania. Nawet niska temperatura po zmroku nie wystraszyła słuchaczy, którzy od każdego z artystów i zespołów domagali się bisów. Trudno sobie wyobrazić, co twórcy nocy bluesowych będą musieli przygotować na dziesiątą edycję festiwalu, by choć dorównać tegorocznemu wydarzeniu. Znając jednak ich możliwości artystyczne, kreatywność i zapał zapewne postąpią w myśl zasady: „rzeczy niemożliwe robimy od ręki. Na cuda trzeba chwilę poczekać”.

Czy dziesiąta edycja festiwalu będzie cudem, po dziewiątej edycji, którą można określić: niezapomnianym fenomenem muzycznym? Przekonamy się w lipcu 2023 r.

Patronami wydarzenia byli m.in: Dąbrowski Dom Kultury, Ośrodek Spotkania Kultur, Urząd Miasta oraz burmistrz Dąbrowy Tarnowskiej. Patronat medialny objął m.in. e – Kurier Dąbrowski.

us

Fot. M. Kolano


Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Internautów. Administrator portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin - zawiadom nas o tym (elstertv@gmail.com).

Komentarze

  1. 18 lipca 2022 o 09:20
    jA :
    Mnie zachwycił zespół Kriva Drina .Impreza super ,ale S.Lechowicz raczej nie powinien śpiewać .
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +2 (w sumie : 8)
  2. 18 lipca 2022 o 15:36
    Dąbrowiak :
    Nikt nie hejtuje? Hej, Dąbrowiacy - budźcie się. Nie można tak bez słowa krytyki.
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: -3 (w sumie : 3)

Skomentuj (komentując akceptujesz regulamin)