Rzadko po wysłuchaniu płyty mamy pewność, że trafiliśmy na coś, co zmienia nasze spojrzenie na muzykę, na proces tworzenia. Rzadko mamy okazję mieć pewność, że płyta, którą trzymamy w rękach to coś absolutnie wyjątkowego.
Zdarzyło mi się to już po pierwszym wysłuchaniu płyty „For Emma, forever ago” amerykańskiego arytysty, Bona Iver’a.