Dzisiaj:
Piątek, 26 kwietnia 2024 roku
Klaudiusza, Marceliny, Marii, Marzeny

Wspomnienia o „Krwawym Upiorze” Powiśla

12 października 2014 | komentarzy 8

Pięć lat przed wybuchem I wojny światowej, w Stonawie na Śląsku Cieszyńskim, na świat przyszedł, nazwany przez swoją matkę „Aniołeczkiem” Engelbert Guzdek, który zapisał się w historii Powiśla Dąbrowskiego jako „Krwawy Upiór”.

Jego dzieje, tak bardzo wrosłe w historię Powiśla, a właściwie dzieje jego ofiar i tych, którzy spotkanie z Upiorem cudem przeżyli, opisał dziś, 105 lat później, znany tarnowski dziennikarz, Zygmunt Szych, w książce „Guzdek, kat Powiśla”.

Śmierć przychodzi przypadkiem i z zaskoczenia; życie ratuje przypadek i zaskoczenie

101 lat ma dziś najstarszy, a jeden z nielicznych świadków, którzy przeżyli spotkanie z „Katem Powiśla” – Tadeusz Kmieć, nazywany wówczas „Bosonogim Tadkiem” albo dosadnie – „Głupim Tadkiem”. Przewrotnie to właśnie ta „głupota” (a może życiowa mądrość?) pozwoliły mu przeżyć spotkanie z „Aniołeczkiem”, którego 33 – lata od urodzenia, już nikt nie ośmieliłby się tak nazwać. Przynajmniej nikt na Powiślu, gdyż mieszkańcy Stonawy nie wiedzieli nic o jego zbrodniach…

Gdy Guzdek chciał zabić Tadeusza Kmiecia, ten wykrzyknął do niego: „Co, skurwysynu, głuptoka będziesz strzelał? Jestem Głupi Tadek z Szarwarku!”, i tak zaskoczył oprawcę, że ten odstąpił od swego zamiaru. Bo wychodzili cało ze spotkaniem z nim tylko ci, którzy go czymś zaskoczyli – „postawili się” – lub ci, których uratował jakiś przypadek.

Sam zginął przez przypadek. Śmierć przyszła do niego z zaskoczenia, zdążył jeszcze tylko powiedzieć: „Aleście mnie urządzili!” A może to mściwy los odpłacił mu „pięknym za nadobne” i przyszedł, nie w postaci Anioła Śmierci, ale nieuważnego żandarma, który pomylił go z innym „celem”, gdyż było ciemno, a Guzdek chwiał się na nogach po alkoholu.

Dość tylko powiedzieć, że Powiśle odetchnęło z ulgą, gdy dosięgła go przypadkowa kula, przeznaczona dla kogoś innego – tego, który ocalał też przez przypadek.

Guzdek tak bardzo bał się śmierci, iż otaczał się świtą uzbrojonych żandarmów, a za swoją głowę wyznaczył 100 Polaków. Zakładników, którzy wiedzieli, że są na „liście” Guzdka. Stąd nikt sam nie zdecydował się odebrać mu życia. Związane ręce miała również Armia Krajowa. Przez tę obawę przed śmiercią inny świadek, który widywał „Kata Powiśla”, Władysław Frącz, nazywa go dzisiaj „tchórzem”. Gdy nadszedł czas, Guzdek nie zdążył się jednak przestraszyć, a tylko zdziwić.

Dla jednych „Aniołeczek”, dla innych „Krwawy Upiór”; w rzeczywistości psychopata i alkoholik

„Engel”, to po niemiecku „anioł”. Stąd imię Engelbert, które na chrzcie nadała mu matka, bo jak mawiała: „wygląda jak aniołeczek”. Ci, którzy widzieli jego twarz jako ostatnią przed swoją śmiercią, gdyby mogli mówić, na pewno by go tak nie nazwali. Nie określą go w ten sposób ostatni żyjący świadkowie, których wspomnienia spisał Zygmunt Szych, a dla których Guzdek cudem nie stał się aniołem, ale… śmierci.

Nieco inaczej nazwaliby go dzisiaj psychologowie i psychiatrzy. Jego zachowania spełniają wszystkie znamiona psychopatii. Czy miało na to wpływ zajęcie, którym parał się od młodości? „Kat Powiśla” szkolił swoje sadystyczne „umiejętności” w rzeźni ojca, gdzie – jak czytamy w książce Zygmunta Szycha – „wyspecjalizował się w podrzynaniu gardeł cielętom i chętnie spijał krew cieknącą zwierzętom spod brody”. Czy to jakiś rodzaj determinizmu, czy zwykły przypadek uczynił z niego psychopatę i sadystę?

Prymitywny Engelbert służy Niemcom; wykształcony Jan wstępuje do Wojska Polskiego: braci dzieli „przepaść” – narodów oraz inteligencji

Na Powiśle trafił w wieku „Chrystusowym”, gdy miał 33 lata, 190 cm. wzrostu i psychopatyczne zapędy. To, co robił w szeregach „granatowej policji” – którą niektórzy uważali za jeszcze gorszą od Niemców – (pamiętajmy, że rzecz dzieje się w latach okupacji niemieckiej), nie można chyba nazwać oddaniem ideom narodowego socjalizmu. Był na to zbyt prymitywny.

Z dwojga braci Guzdków, to „Enguś” (tak go nazywali szkolni koledzy) był tym gorszym, mniej zdolnym, po prostu głupszym. Do nauki się nie garnął. Chodził jednak do „lepszej” bo niemieckiej szkoły (dawała większe możliwości zatrudnienia). Jego brat Józef uczęszczał do szkoły polskiej. Ten zdolny i wykształcony mężczyzna w czasie II wojny światowej walczył w szeregach Wojska Polskiego z niemieckimi najeźdźcami. Przeciwnie do „Kata Powiśla”, który zaciągnął się do niemieckiej służby, by realizować swoje psychopatyczne zapędy i źle pojęty „awans społeczny”, który w tych czasach mógł przypaść w udziale ludziom oddanym najeźdźcy, prymitywnym i okrutnym, niezdolnym do wytrwałej pracy ani intelektualnego wysiłku.

Opowiedział się po stronie niemieckiej być może również dlatego, że (jak czytamy w publikacji) „takich jak Guzdkowie nazywano (…) „Wasserpolakami”. „Rozwodnionymi” Polakami. (…) Tak było na Śląsku Cieszyńskim, gdzie mieszały się narodowości: polska, niemiecka, czeska. Guzdkowie byli polskimi Ślązakami (…)”. Poza tym „czuł się Niemcem, chociaż był śląskim Polakiem, Wasserpolakiem”. Obowiązki wobec „niemieckiej ojczyzny” wypełniał z zaangażowaniem i oddaniem. Mordował Polaków, Żydów i Romów również z psychopatycznej satysfakcji i dla zabawy.

Przeżyli przypadkiem albo przypadkowo stali się świadkami zbrodni

Książka zawiera świadectwa skrzętnie spisane przez Zygmunta Szycha, wspomnienia świadków, którzy przeżyli spotkanie z „Krwawym Upiorem”; cudem uniknęli śmierci z jego rąk. To tragiczne świadectwa ludzi, którzy albo przypadkiem uciekli spod ręki „kata Powiśla”, albo – równie przypadkowo – stawali się świadkami jego okrutnych zbrodni. To również wypowiedzi wójtów, burmistrzów i sołtysów miejscowości, gdzie Guzdek „działał” (czyli zadawał śmierć w najbardziej drastyczny, a czasem wyszukany sposób).

Poznajemy wspomnienia Tadeusza Kmiecia; Marii Słowik – Pokorny, która znała żonę Guzdka (postrzeloną przez męża, gdy ten wpadł w furię); Heleny Szczerby – świadka zbrodni na gręboszowskim cmentarzu; Józefa Boducha – uczestnika wesela, na którym pojawił się „kat Powiśla”; Adeli Królikowskiej, którą na weselu Guzdek pocałował w czoło; Krystyny Gil – jedynej ocalałej z pogromu Romów w Szczurowej; Władysława Bratnego – syna człowieka, któremu cudem udało się przeżyć spotkanie z „Aniołeczkiem”; Eugeniusza Słupka – naocznego świadka wielu zbrodni „Krwawego Upiora”; Mieczysława Błacha, który przeżył tylko dlatego, że żandarma nagle przenieśli do Otfinowa; Władysława Frącza; Władysława Machnika, zmuszonego do wożenia kata po okolicznych wsiach; Leopolda Bystronia, który pamięta dokładnie, gdzie stała masarnia rodziny Guzdków; Stanisławy Śnieg, która jako małe dziecko widziała zbrodnię dokonaną na 93 Romach. Widziała również ruszającą się ziemię cmentarną, gdyż niektórych, „niedobitych”, zakopywano żywcem.

Czytamy również wypowiedzi radnej i sołtysa Szarwarku Józefy Borowskiej – Marciniak, która zebrała relacje świadków zbrodni dokonanej na rodzinie Mędalów. Zginęli za przechowywanie Żydów.

Kat odznaczył swój krwawy ślad na całym niemal Powiślu. Mało jest tutaj białych plam wolnych od jego zbrodni, więcej tych „czerwonych”, które spłynęły krwią niewinnych ofiar Guzdka. Resztę uzupełniają te miejsca, które stały się niemymi „świadkami” okrucieństwa i szaleństwa „Kata Powiśla”. Historycy szacują, że w ten sposób zginęło ok. 2 tysiące ludzi. To o 2 tysiące za dużo na jednego człowieka o sadystycznej wyobraźni, i – niestety – o 2 tysiące za mało, by powstrzymać jego i jemu podobnych zbrodniarzy. Powstrzymała go jedynie śmierć i zrządzenie losu.

Ci, którzy upamiętniają i ci, którzy pamiętają; ci, którzy piszą i ci, co czytają…

Książka jest napisana żywym językiem, jakiego w swoich reportażach i felietonach używa doświadczony dziennikarz Zygmunt Szych, doceniony w wielu ogólnopolskich konkursach na reportaż. Z dziennikarskim zacięciem badacza faktów, który skrupulatnie dokumentuje wydarzenia, pisze o rzeczach, które nie powinny miały mieć miejsca, ale na trwałe stały się „elementem” tego regionu. Elementem pamięci świadków, a powinny być również elementem historii, którą pamiętają i upamiętniają wszyscy związani z tą Małą Ojczyzną. Wszyscy także powinni tę książkę przeczytać. I ku przestrodze, by nigdy więcej nie dopuścić do takich zdarzeń, i z ciekawości historycznej i wreszcie z przyjemności obcowania z dobrze napisaną książką…

Do powstania książki i filmu dokumentalnego przyczynili się także: Tomasz Jamrozik (redakcja), Anna Hajduk, Łukasz Tumidajski i Artur Gawle. Dziennikarze i fotoreporterzy związani z magazynem Tarnow.in.

Ale książka, i film dokumentalny, który obejrzeli wszyscy zaproszeni na promocję „Guzdka, kata Powiśla”, to również świadectwo pamięci lokalnych samorządów, które dołożyły swoją „cegiełkę” do powstania tego dokumentu.

Ta książka i film dokumentalny nie powstałaby, gdyby nie pomoc lokalnych samorządów. Wsparli nas: Tadeusz Kwiatkowski, starosta powiatu dąbrowskiego; Stanisław Początek, burmistrz Dąbrowy Tarnowskiej; Stanisław Kusior, burmistrz Żabna; Marek Lupa, wójt gminy Radgoszcz; Marian Zalewski, wójt gminy Szczurowa i Stowarzyszenie Samorządów Powiatu Dąbrowskiego. Dziękujemy także podległym im pracownikom za pomoc przy odnajdywaniu żyjących świadków opisywanych i pokazanych w filmie wydarzeń. Specjalne podziękowania kierujemy do Krzysztofa Pałki oraz bohaterów tej opowieści za poświęcony nam czas i cierpliwość przy realizacji filmu” – czytamy we wstępie.

Ula Skórka


Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Internautów. Administrator portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin - zawiadom nas o tym (elstertv@gmail.com).

Komentarze

  1. 12 października 2014 o 18:20
    adam :
    Gdzie można zakupić książkę?
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +11 (w sumie : 13)
  2. 12 października 2014 o 20:00
    an :
    tak to był okrutny zbrodniarz,opowiadał mi sędziwy sąsiad jak guzdek zastrzelił kobietę w zaawansowanej ciąży,coś strasznego było słuchać tych opowieści
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +11 (w sumie : 11)
  3. 12 października 2014 o 21:51
    Zygmunt :
    Dziękuję za te recenzję.Nie dlatego,że mi schlebia,bo jestem wolny od takich pokus.Dlatego,że jest niezwykle kompletna i kompetentna.
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +10 (w sumie : 10)
  4. 13 października 2014 o 11:26
    ja :
    Czy w/w pozycja jest dostępna w księgarniach?
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +9 (w sumie : 11)
  5. 13 października 2014 o 18:14
    Zygmunt :
    książkę można kupić min.w redakcji magazynu "Tarnow.in" w Tarnowie(Krakowska 27),a także poprzez internet( szczegóły na portalu tarnow.in)Obecnie czekamy na resztę płyt z filmem,bo ksiażka sprzedawana jest razem z filmem(cena 25 zł)wkrótce na naszy m portalu bliższe szczegóły.
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +10 (w sumie : 10)
  6. 14 października 2014 o 16:22
    kubas :
    ...ludzie na jego widok drzeli z przerazenia-okrutny czlowiek...tak o nim opowiadala Moja Babia...
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +9 (w sumie : 11)
  7. 16 października 2014 o 06:51
    Anonim :
    Bardzo ciekawe, pamiętam tego bosego wladka z dzieciństwa, jak mu milicja na siłę buty ubieralaq,a on za chwilę zdejmowal
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +11 (w sumie : 11)
  8. 28 listopada 2019 o 10:51
    Ross :
    Czy tylko ten Guzdek sam dokonywał te bestialstwa? Z "poczty pantoflowej" wiadomo że byli też jego "pomocnicy" ???
    VA:F [1.9.20_1166]
    Ocena: +1 (w sumie : 1)

Skomentuj (komentując akceptujesz regulamin)